Krwawy weekend rozpoczął się w piątek nad ranem, kiedy 28-letni mężczyzna został śmiertelnie pchnięty nożem w LES Coleman Skate Park. Kolejną ofiarą był 64-latek ugodzony nożem w twarz w czasie niedzielnego napadu na stacji metra Lexington Avenue/59th Street. Ale przemoc z całą mocą wybuchła w poniedziałek, kiedy w ciągu 6 godzin odnotowano siedem strzelanin z jedną osobą zabitą i 12 rannymi.
Do poniedziałkowego zabójstwa doszło o 10.30 pm na rogu 123 St i Lexington w East Harlem. Śmiertelnie postrzelony w tułów 15-latek nie miał żadnych szans. Druga osoba, której dosięgły kule, 30-letni mężczyzna, została postrzelona w kolano.
Wcześniej, około 8 pm przed bodegą w Bushwick na Brooklynie nieznani sprawcy postrzelili pięć osób. Policja podejrzewa walkę między gangami. Do innych strzelanin dochodziło w Queens, Harlemie, w Crown Heights na Brooklynie, w Bronxie i na Staten Island.
- To jest niedopuszczalne. Każdy nowojorczyk zasługuje na to, by czuć się bezpiecznie w naszym mieście - skomentował były kapitan policji, obecnie kandydujący do urzędu burmistrza NYC, Eric Adams (61 l.). - Ten weekend ma być weekendem pamięci i wspólnoty, ale niestety widzieliśmy, jak nasze miasto ponownie cierpi z powodu przemocy i przestępczości.
Adams był jedynym kandydatem na burmistrza, który odniósł się do weekendowej przemocy w NYC.