Załamanie psychiczne, atak terrorystyczny, osobiste porachunki? Wciąż nie wiadomo, co mogło kierować żołnierzem, który tuż przed 78. rocznicą japońskiego ataku na Pearl Harbor urządził w legendarnej bazie na Hawajach krwawą masakrę. W środę po południu czasu lokalnego marynarz będący członkiem załogi przebywającej na terenie bazy łodzi podwodnej USS Columbia niespodziewanie otworzył ogień do pracowników w pobliżu jednego z doków.
Trafił trzy osoby. Dwie zmarły, trzecia trafiła do szpitala. Ranna osoba to 36-letni mężczyzna, jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Następnie sprawca skierował broń we własnym kierunku i wystrzelił, ginąc na miejscu. Śledztwo w sprawie tragedii prowadzą władze wojskowe. Rocznica ataku na Pearl Harbor, w wyniku którego zginęło ponad 2,3 tys. Amerykanów, przypadnie w sobotę.