– Możemy potwierdzić sześć zgonów na miejscu. Pięć to ofiary napastnika, który odebrał sobie życie. Wszystkie ciała znaleziono w jednym pomieszczeniu. Wciąż prowadzimy śledztwo w sprawie tego zajścia – poinformował na konferencji prasowej szef policji w Milwaukee Alfonso Morales. Dodał, że w momencie strzelaniny, do której doszło w środę po 2 pm, na terenie Molson Coors Brewing Co., znajdowało się ponad tysiąc pracowników. Wszyscy dostali SMS-y z poleceniem ukrycia się w bezpiecznym miejscu. W międzyczasie do akcji wkroczyła policja, agenci FBI i oddział specjalny SWAT. Zabezpieczyli teren i ruszyli na poszukiwania napastnika. Kiedy okazało się, że nie żyje, zaczęto powoli wypuszczać pracowników browaru, ale po wcześniejszym przesłuchaniu i przeszukaniu. Na razie brak informacji o napastniku. Według nieoficjalnych doniesień przyszedł do browaru z bronią, gdy dowiedział się, że został zwolniony.
Prezydent Donald Trump (74 l.) nazwał mężczyznę mordercą i wyraził kondolencje dla rodzin ofiar. Wyrazy współczucia złożyli też burmistrz Milwaukee Tom Barrett oraz zastępca gubernatora Wisconsin Mandela Barnes (33 l.), który nazwał strzelaninę kolejną amerykańską tragedią. Przypomniał też, że to 11. masowa strzelanina w tym stanie od 2004 r.
Strzelanina w Milwaukee. Zabił pięciu kolegów, bo stracił pracę?
2020-02-28
16:14
Amerykę znowu zalała krew. W wyniku strzelaniny na terenie koncernu piwowarskiego Molson Coors Brewing Co. w Milwaukee w Wisconsin śmierć poniosło pięciu pracowników browaru. Zginęli z rąk 51-letniego kolegi, który po dokonaniu masakry popełnił samobójstwo.