„Dowody, by skazać Trumpa się piętrzą”, „Trump jest skończony”, „Nikt nie jest poza prawem” to niektóre z transparentów noszonych przez przeciwników byłego prezydenta pod budynkiem sądu na Manhattanie. Tam też prowadzone jest dochodzenie w sprawie Donalda Trumpa dotyczące $130 tys., które wpłynęły na konto gwiazdy porno Stormy Daniels (44 l.). Kobieta podtrzymuje, że miała romans z republikaninem, a pieniądze miała otrzymać w zamian za milczenie przed wyborami prezydenckimi w 2016 r.
Associated Press podaje, że obrady wielkiej ławy przysięgłych w tej sprawie dobiegają końca. Ma ona zdecydować, czy śledztwo prowadzone przez prokuratora okręgowego Alvina Bragga (50 l.) zakończy się postawieniem zarzutów Trumpowi. W związku z tym były prezydent w weekend przekonywał na swojej platformie społecznościowej Truth Social, że zostanie aresztowany we wtorek, jednak nie przedstawił na to dowodów. "Protestujcie, odzyskajcie nasz naród" - pisał.
Sam burmistrz NYC Eric Adams (63 l.) zapewnił, że funkcjonariusze są przygotowani na każdą ewentualność. We wtorek pilnowali oni głównie Manhattanu, w tym gmachu sądu i Trump Tower na Piątej Alei. Wedle amerykańskich mediów, w tym ABC News, wraz z policjantami o bezpieczeństwo mają dbać także agenci U.S. Secret Service.
W poniedziałek przed ławnikami stanął Robert Costello, prawnik związany z kluczowymi doradcami Trump, który kwestionuje twierdzenia Michaela Cohena (57 l.), byłego adwokata republikanina. Cohen przyznał się, że to on wypłacił pieniądze aktorce filmów dla dorosłych, a później otrzymał zwrot od Trump Organization. – Jeśli chcą iść po Donalda Trumpa i mają solidne dowody, niech tak będzie. Ale Michael Cohen jest daleki od ich posiadania – powiedział Costello po przesłuchaniu.