Mimo silnego wiatru na lotnisku pod Dayton zebrał się spory tłum zwolenników Partii Republikańskiej. Moreno, zamożny biznesmen z Cleveland, który niegdyś krytykował Trumpa nazywając go nawet „wariatem” i „maniakiem”, w sobotę określił go mianem „wielkiego Amerykanina”. W zamian Trump nie szczędził mu pochwał, mówiąc o nim jako o „pierwszym mistrzu Ameryki”. Pochlebne słowa pod adresem Moreno szybko zmieniły się jednak w nafaszerowane nienawiścią przytyki do obecnego prezydenta i jego polityki. Rozpoczął od pochwały osób odbywających kary więzienia w związku z atakiem na Kapitol z 6 stycznia 2021 r., nazywając ich „zakładnikami”. Potem zaczął straszyć.
- Jeśli nie zostanę wybrany, nastąpi rzeź. To będzie rzeź dla kraju i to będzie najmniejsze zło – grzmiał były prezydent. Nie wyjaśnił jednak, co dokładnie miał na myśli.
- „Biden zamorduje amerykański przemysł samochodowy. Tak wiele miejsc pracy już zostało zlikwidowanych. Dlatego musimy wybrać prezydenta Trumpa” – łagodził i wyjaśniał słowa Trumpa na platformie X starszy doradca ds. jego kampanii, Jason Miller.
Trump straszył też ograniczeniami w zakresie ubezpieczeń społecznych jeżeli Biden zostanie ponownie wybrany na prezydenta.
- Nie będziesz mógł mieć ubezpieczenia społecznego, gdy ten facet będzie na stanowisku, ponieważ niszczy gospodarkę naszego kraju. Amerykańscy seniorzy będą mieli duże kłopoty - mówił.
Uderzył też w nielegalnych imigrantów. Stwierdził, że inne kraje „opróżniają swoje więzienia z młodych ludzi” i wysyłają ich do USA - Moim zdaniem w niektórych przypadkach to nie są ludzie – powiedział.
- Taki jest Donald Trump. Chce kolejnego 6 stycznia, ale naród amerykański zada mu w listopadzie cios i doprowadzi do kolejnej porażki wyborczej. W dalszym ciągu odrzuca jego ekstremizm, zamiłowanie do przemocy i pragnienie zemsty - odpowiedział na wystąpienie Trumpa rzecznik komitetu wyborczego Bidena, James Singer.
Jak wynika z nowego sondażu Reuters/Ipsos, prezydent Biden miał marginalny jeden punkt procentowy przewagi nad Trumpem. Ok. 39 proc. zarejestrowanych wyborców stwierdziło, że oddałoby głos na Bidena, gdyby wybory odbyły się dzisiaj, w porównaniu z 38 proc., które wybrałoby byłego prezydenta.