Stracił fotel jako pierwszy w historii

2023-10-05 14:45

Zaplanowali bunt, ale tak jak zdecydowania większość członków Kongresu USA zdziwili się, że się udało. We wtorek głosami ośmiu republikanów oraz wszystkich demokratów ze stanowiska spikera odwołany został Kevin McCarthy (58 l.). To pierwszy taki przypadek w historii i w wyjątkowo niefortunnym czasie pilnych głosowań w sprawie nowego budżetu.

Inicjatorem tej rewolucji był konserwatywny reprezentant Florydy Matt Gaetz (41 l.). Jego zarzuty wobec McCarthy’ego, dotyczące głównie niewygodnych dla skrajnie prawicowego skrzydła konszachtów z demokratami, poparło siedmiu innych partyjnych kolegów: Nancy Mace (46 l.), Matt Rosendale (63 l.), Andy Biggs (65 l.), Ken Buck (64 l.), Tim Burchett (59 l.), Eli Crane (43 l.) i Bob Good (58 l.). Podczas głosowania, wbrew nieoficjalnym informacjom o spodziewanej pomocy demokratów dla spikera, cała mniejszość poparła wniosek o jego odwołanie. Tym samym bunt przeszedł do historii, a na sali Izby zapadła cisza. W ciszy salę opuszczał też Kevin McCarthy, który jeszcze kilka godzin wcześniej był pewny swego. - Nic bym nie zmieniał – powiedział potem.

Kto przejmie po nim fotel spikera? Nie wiadomo. Po głosowaniu republikanin Michael McCaul z Teksasu podsumował gorzko: - Nie mamy mówcy, nie mamy lidera i to jest wiadomość, którą wysyłamy do naszych przeciwników. Gdy młotek spikera przejął tymczasowy spiker Patrick McHenry (48 l.), który poprowadzić może jedynie głosowania mające na celu wybór następcy, rozpoczęła się niespotykana publiczna kłótnia republikanów. Padły hasła o niepogrążanie izby w chaosie. - Chaos to spiker McCarthy – rzucił Gaetz.

Rewolucyjny brak trzeciej najważniejszej osoby w państwie rodzi poważne ryzyko dla pilnych głosowań, których nie można przeprowadzić bez wyboru nowego przewodniczącego. To m.in. kwestia shutdownu, który odwlekło na razie prowizorium budżetowe, ale też zatwierdzania dalszego wsparcia dla Ukrainy i trwającego dochodzenie w sprawie impeachmentu prezydenta USA. Dlatego też wielu republikanów do ostatniej chwili błagało kolegów, by nie popierali rewolty. - Jeśli zwolnimy to krzesło, rząd zostanie zamknięty. Nasz rating kredytowy spadnie, stopy procentowe pójdą w górę. Ukraina stanie się ofiarą i przegra wojnę z Rosją. O to właśnie toczy się gra. Nie wspominając o erozji instytucjonalnej, która nastąpi - ostrzegał na kilka godzin przed głosowaniem Brian Fitzpatrick z PA. Bez skutku.