Wariant omikron krąży nad Nowym Jorkiem. Co prawda w samej metropolii jeszcze w niedzielę nie było źle.
- Wariant omikron odpowiadał za 13 proc. nowych wykrytych zachorowań - informował dr Dave Chokshi (41 l.), miejski komisarz zdrowia w czasie niedzielnego briefingu. Ale wokół Nowego Jorku wykryto go u około 90 proc. zakażonych. Naukowcy twierdzą, że omikron rozprzestrzenia się łatwiej niż inne szczepy koronawirusa, w tym delta, nie wiadomo jednak, czy jest równie uciążliwy.
Nowojorczycy wolą jednak być pewni, że wybiertając sie na świąteczne i noworoczne imprezy i spotkania z bliskimi, nie będą ich zarażać.
W miejskich punktach testowych na test trzeba czekać około 2 godzin. Ale ich pracownicy już ostrzegają, ze sam system testów dochodzi do kresu swoich możliwości.
Rozwiązaniem mogłyby być testy domowe, które można kupić w aptekach bez recepty. A właściwie można było.
Jak informuje New York Post, o ile normalna cena takiego testu to ok. $24, to obecnie sprzedawcy mogą za niego żądać nawet dwukrotnie więcej. Według gazety w większości aptek w NY w poniedziałek testy do samodzielnego wykrywania koronawirusa były w ogóle niedostępne. Jedna z aptek na Brooklynie wyprzedała cały swój zapas - 2000 sztuk w ciągu dwóch dni. Inni aptekarze sprzedają testy po niemal $40, ale jak twierdzą, to dlatego, że sami kupili je niewiele taniej.
Na skargi nowojorczyków zareagowała prokurator generalna stanu, Letitia James (63 l.).
- Jeśli nowojorczycy zauważą horrendalne wzrosty cen, zachęcamy ich do natychmiastowego zgłaszania tego do mojego biura - zachęcała James w oświadczeniu. - A oszuści niech lepiej uważają,. Jeśli spróbują wywindować cenę podczas tego nowego wzrostu zakażeń, nie zawahamy się podjąć działań.
Stan już zapowiedział, że w ciągu najbliższych wyśle do hrabstw 10 mln bezpłatnych testów domowych, które będą mogły trafić do ich mieszkańców.