Po burzliwych negocjacjach nowojorczycy poznali finalną wersję stanowego planu wydatków, który ostatecznie został zatwierdzony we wtorek w nocy. Jednym z najważniejszych jego punktów jest podwyżka płacy minimalnej, która obecnie w NYC, Long Island i hrabstwie Westchester wynosi $15 za godzinę. Do 2024 r. wzrośnie do $16, a w ciągu dwóch kolejnych lat o dodatkowe $0.50, by osiągnąć $17 do 2026 r. W pozostałej części stanu, gdzie obecne najmniejsze wynagrodzenie wynosi $14.20, osiągnie $16 do 2026 r.
Zmiany nie zostały jednak przyjęte z entuzjazmem przez wszystkich. Sprzeciwili się im głównie republikanie, ale nie zabrakło też głosów krytyki ze strony demokratów. – Musimy poważniej podejść do walki z ubóstwem. Prawdziwy koszt życia w Nowym Jorku – a zwłaszcza w pięciu dzielnicach – jest po prostu nie do utrzymania na poziomie $17 za godzinę – stwierdziła stanowa senator Jessica Ramos (38 l.), która opowiadała się za podwyżką do $20 za godzinę.
Nowy rok fiskalny przyniesie wiele innych zmian. Ustawodawcy uzgodnili, że stan zreformuje prawo o kaucji, przez co sędziowie będą mieli więcej swobody w jej ustalaniu, o co zabiegała gubernator. W mieście powstanie 14 nowych szkół czarterowych i osiem w innych częściach stanu. Dobra wiadomość czeka też na nowojorczyków wybierających komunikację publiczną.
Stan zapewni MTA jednorazową wpłatę w wysokości $300 mln, a miasto będzie co roku przekazywać agencji $165 mln. MTA, szczególnie po pandemii, zmaga się bowiem z ogromną dziurą budżetową wartą prawie $3 mld. Za środki sfinansowany zostanie program pilotażowy powstały z myślą o niezmotoryzowanych mieszkańcach. Na ulice metropolii wyjedzie pięć zupełnie darmowych autobusów – po jednym na każdą dzielnicę miasta. Ich dokładny rozkład ma zostać ustalony m.in. na podstawie średniej liczby pasażerów na danej trasie.
