Chętnych do pracy w policji brak, szeregi NYPD topnieją, o czym donosiliśmy kilka dni temu, a mieszkańcy domagają się poprawy bezpieczeństwa. Burmistrz metropolii uznał, że policja niewłaściwie dysponuje swoimi kadrami. Postanowił więc wysłać na stacje metra pojedynczych policjantów. - Jesteśmy zdecydowani na solowe patrole – ogłosił mając na myśli decyzję podjętą wspólnie z szefową NYPD Keechant Sewell (50 l.). Zapewnił przy tym, że nie chodzi o kwestie finansowe. - Pozwoli nam to na wykorzystanie naszych zasobów do wszechobecności, o której mówiliśmy – tłumaczył.
Ta deklaracja ściągnęła na Adamsa pierwszą publiczną krytykę ze strony policyjnych związkowców, dotąd stojących ramię w ramię z urzędującym od stycznia burmistrzem, kiedyś przecież policjantem. - „Nie możemy rozwiązać kryzysu kadrowego w NYPD poprzez jeszcze większe rozproszenie naszych nadwyrężonych zasobów” – skomentował w oficjalnym oświadczeniu szef Police Benevolent Association (PBA) Patrick J. Lynch (58 l.). - „Samodzielne patrole tranzytowe zostały zarzucone, ponieważ utrudniają one policjantom ochronę pasażerów i ich samych. Są one jeszcze mniej skuteczne teraz, gdy przestępcy wiedzą, że za walkę z policjantami i stawianie oporu przy aresztowaniu nie grożą żadne konsekwencje. Nowojorscy policjanci są przeciążeni, niedostatecznie opłacani i masowo odchodzą - ta propozycja tylko przyspieszy ten exodus" – dodał.
NYPD zrezygnowała z pojedynczych patroli w metrze w 2014 r., po tym jak dwóch policjantów Wenjian Liu i Rafael Ramos zostało zastrzelonych w biały dzień w radiowozie na Brooklynie.