14 lutego 2018 r. 19-letni wówczas Cruz z zimną krwią otworzył ogień w Marjory Stoneman Douglas High School w Parkland. Były uczeń szkoły pozbawił życia 17 osób i tyle też ranił.
W połowie lipca tego roku rozpoczął się proces, który opóźnił się z powodu pandemii. Młody mężczyzna przyznał się do winy w październiku 2021 r. Teraz sąd zadecyduje, czy zostanie skazany na karę śmierci, czy dożywocie bez możliwości zwolnienia warunkowego.
W poniedziałek rozpoczęły się przesłuchania rodzin śmiertelnych ofiar Cruza. – Gina była naszą ukochaną córeczką – powiedział Tony Montalto, ojciec 14-latki, która straciła życie w strzelaninie. Mężczyzna przed mordercą swojego dziecka pojawił się w tym samym garniturze, w którym ostatni raz tańczył z córeczką. – Ona wypełniała dom śmiechem. Teraz panuje tam głucha cisza – dodał.
– Nasza rodzina jest rozbita. Ciągle czuć pustkę – powiedział Max Schachte, opowiadając o swoim utalentowanym synu Alexie (14 l.). Chłopiec był puzonistą i grał szkolnym zespole. – Każdego dnia modlę się, by był to tylko koszmar, z którego mogę się wybudzić – dodał.
W czwartek członkowie ławy przysięgłych odwiedzili miejsce zbrodni, które od czasu strzelaniny było zamknięte. W środku szkolnego budynku wciąż znajdują się plamy krwi, a drzwi i ściany są podziurawione pociskami. Na ziemi nadal znajdują się zgniłe kwiaty i walentynkowe balony. Prokurator David S. Weinstein przyznał, iż ma nadzieję, że wizyta będzie „ostatnim elementem wymazującym wątpliwości, jakie może mieć każdy przysięgły – kara śmierci jest jedyną decyzją, jaką można podjąć”.