Droga Donalda Trumpa (77 l.) do ponownej prezydentury stała się jeszcze bardziej wyboista. Specjalny prokurator Departamentu Sprawiedliwości Jack Smith w środę poinformował o postawieniu byłemu prezydentowi czterech kolejnych zarzutów, tym razem związanych z próbą obalenia wyników wyborów z 2020 r. i sprowadzeniem autentycznego zagrożenia dla amerykańskiej demokracji. - Atak na Kapitol naszego kraju 6 stycznia 2021 r. był bezprecedensowym atakiem na siedzibę amerykańskiej demokracji – powiedział. - Był on napędzany kłamstwami, kłamstwami oskarżonego, których celem było utrudnianie podstawowej funkcji rządu USA: narodowego procesu zbierania, liczenia i poświadczania wyników wyborów prezydenckich – dodał.
Jak wynika z liczącego 45 stron aktu oskarżenia, którego Donald Trump miał wysłuchać w czwartek o godz. 4 pm w sądzie w Waszyngtonie, DC, były prezydent nie został oskarżony o wzniecenie zamieszek, a o próbę "wykorzystania przemocy i chaosu" w celu opóźnienia certyfikacji zwycięstwa Bidena, w czym pomóc miało mu sześciu pomocników, w tym prawnik Rudy Giuliani (79 l.). Śledczy szczegółowo opisali działania Trumpa, który próbował udowodnić sfałszowanie wyborów, w tym próbę wymuszenia na Departamencie Sprawiedliwości fałszywych stwierdzeń o oszustwie wyborczym, nakłanianie lokalnych urzędników wyborczych do cofnięcia wyników głosowania w kilku stanach i naciski na wiceprezydenta Mike’a Pence’a (64 l.), by wstrzymał certyfikację wyników. Śledczy podkreślili, że prezydent miał prawo do kwestionowania wyników, ale sięgnął po niezgodne z prawem metody w celu ich unieważnienia.
Trump w marcu 2024 r. stanie przed sądem w NY oskarżony o fałszowanie dokumentacji firmowej w celu ukrycia wypłat za milczenie o romansie z aktorką porno. W maju ruszyć ma proces na Florydzie o nielegalne posiadanie tajnych dokumentów państwowych.