O tworzeniu nowej jednostki powiedział w czasie przesłuchania przed senacką komisją sądowniczą Matthew Olsen (60 l.), asystent prokuratora generalnego, odpowiedzialny za bezpieczeństwo narodowe. - Od wiosny 2020 r. liczba śledztw FBI dotyczących podejrzanych ekstremistów stosujących przemoc w kraju podwoiła się - wyjaśniał Olsen. - Widzieliśmy rosnące zagrożenie ze strony ludzi motywowanych nienawiścią rasową, a także wyznawców ideologii antyrządowych.
W ramach zarządzanego przez Olsena Wydziału Bezpieczeństwa Narodowego w Departamencie Sprawiedliwości działa już jedna jednostka antyterrorystyczna. Zajmuje się jednak wykrywaniem zagrożeń zewnętrznych. - Nowa jednostka rozszerzy nasze dotychczasowe podejście i zapewni, że kwestie zwalczania zagrożeń wewnętrznych będą odpowiednio prowadzone i skutecznie koordynowane - dodał Olsen.
Jill Sanborn, asystent dyrektora wykonawczego odpowiedzialnego za oddział bezpieczeństwa narodowego FBI, która zeznawała razem z Olsenem, przyznała z kolei, że największe zagrożenie pochodzi od samotnych ekstremistów lub małych komórek. Jak mówiła, radykalizują się one w Internecie i szukają możliwości wykazania się atakując słabiej chronione miejsca publiczne, tzw. „miękkie cele”.
Problem w tym, że prawo USA definiuje terroryzm wewnętrzny jako przemoc, której celem jest przymuszenie lub zastraszenie ludności cywilnej oraz wpłynięcie na politykę rządu. Nie ma jednak przepisów, które umożliwiałyby oskarżanie krajowych ekstremistów i prokuratorzy będą musieli opierać się na innych ustawach.