Jeff Titus (71 l.), który opuścił więzienne mury w Coldwater w piątek przyznał, że jest w „stanie szoku”. - Nie mogę się doczekać, aby wyjść i pospacerować po lesie – powiedział, dziękując Jacindzie Davis z telewizji Investigation Discovery i Susan Simpson autorce podcastu „Undisclosed". To one podniosły wątpliwości co do winy Titusa i zainteresowały sprawą Klinikę Niewinności w szkole prawniczej University of Michigan, której udało się doprowadzić do ugody z prokuratorem generalnym Michigan. Na mocy decyzji sądu wyroki za zastrzelenie dwóch myśliwych, którzy w 1990 r. polowali na jelenie niedaleko posiadłości Titusa, zostały unieważnione.
Obecny 71-latek został postawiony przed sądem w 2002 r., 12 lat po tym, jak oczyszczono go z zarzutów potwierdzając wtedy, że w chwili zbrodni sam polował, ale 27 mil dalej. Nowy zespół śledczych, który wrócił do sprawy przedstawił go jako furiata, nie znoszącego intruzów i doprowadził do skazania Titusa na dożywocie. Mimo, że jak się później okazało w biurze lokalnego szeryfa spoczywały akta łączące ze zbrodnią, m.in. na podstawie zeznań świadków, Thomasa Dillona z Ohio. Nie wiedział o nich nawet prokurator, odnaleźli je dopiero w 2018 r. adwokaci z Kilniki Niewinności. Zatrzymany w 1993 r. Dillon przyznał się do zabicia pięciu osób, które napotkał w lasach. Przyznał się też do zabicia myśliwych sąsiadowi z celi, jednak nigdy nie został o to oskarżony. Zmarł w 2011 roku.