Mimo zakazu odwiedzin, całodobowej opieki lekarskiej i pielęgniarskiej, wzmożonych środków bezpieczeństwa koronawirus pustoszy amerykańskie domy spokojnej starości. W placówkach w całym kraju zmarło już ponad 8 tys. pensjonariuszy. Najwięcej z nich, bo blisko 3 tys., niestety w Nowym Jorku. Najwyższą liczbę zgonów spośród wszystkich ośrodków dla seniorów w USA odnotowano dotąd w Cobble Hill Health Center na Brooklynie, które do niedawna szczyciło się komfortowymi warunkami dla 360 seniorów. Dziś 55 z nich nie żyje. Śmiertelny bilans przewyższył więc liczbę 49 zgonów w domu opieki pod Richmond w Virginii i 48 w domu weterana w Holyoke w Massachussetts. Ponad 40 zgonów odnotowano też w pięciu kolejnych placówkach w NYC. Wirusa wykryto jednak w niemal każdej placówce w metropolii.
– Domy opieki budzą nasze największe obawy – przyznał w rozmowie z dziennikarzami gubernator Andrew Cuomo (63 l.). Urzędnicy na bieżąco kontaktują się z placówkami, kierując tam dostawy niezbędnego sprzętu, którego do tej pory dramatycznie brakowało. Oddelegowany został również dodatkowy personel, w miejsce zdziesiątkowanego nie tylko z powodu zakażeń, ale i strachu.