Nowojorski debiutant w Kongresie, znany z licznych kłamstw na temat własnej biografii George Santos został zwolniony z aresztu za kaucją w wysokości pół miliona dolarów. W środę w sądzie w Central Islip usłyszał 13 zarzutów, które zagrożone są wyrokiem nawet 20 lat więzienia. Po oskarżeniu powiedział reporterom, że nie przyznał się do winy, wytykając śledczym „polowanie na czarownice”. - To szansa dla mnie, żeby odnieść się do tego i wybronić – powiedział, zapowiadając, że nie zamierza zrezygnować z mandatu.
Do rezygnacji wezwał Santosa jeszcze w środę szef nowojorskich republikanów Ed Cox (77 l.). - Powinien odejść już dawno temu – powiedział w rozmowie z „New York Post”. Zapowiedział też, że jeśli polityk nie zrezygnuje i będzie chciał walczyć o reelekcję, GOP wystawi w 3. okręgu kogoś innego. Za wykluczeniem polityka opowiedział się też publicznie Tony Gonzales (43 l.), reprezentujący Teksas w Izbie. - „George Santos powinien zostać natychmiast usunięty z Kongresu i powinno się zainicjować specjalne wybory w jak najszybszym terminie" – napisał na Twitterze.
Liderzy GOP w Kongresie są bardziej powściągliwi. Spiker Izby Reprezentantów Kevin McCarthy (58 l.) zapowiedział, że przyjrzy się zarzutom. - Osoba oskarżona nie zasiada w komisjach. Ma prawo głosowania, ale musi poddać się procesowi – dodał, zastrzegając, że jego opinia może się zmienić po skazaniu. Do wydalenia Santosa, który zapewnia jeden z czterech głosów dających GOP większość w Izbie, nie kwapi się też jej lider Steve Scalise (58 l., LA). - W Ameryce istnieje domniemanie niewinności. Ale to są poważne zarzuty. Będzie musiał przejść przez proces prawny – powiedział. Wtórowała mu Elise Stefanik (39 l.), reprezentująca Nowy Jork. - Ten proces prawny sam się rozegra – stwierdziła.