– Nie zamierzam robić niczego, co łamie jego prawo do Pierwszej Poprawki – zapewnił sędzia Juan Manuel Merchan (60 l.), wydając zakaz komentowania sprawy dotyczącej wypłaty dla Stormy Daniels. Dodał, że były prezydent nadal może mówić o informacjach, które są już znane opinii publicznej. Prokuratorzy argumentowali, że Trump m.in. za sprawą mediów społecznościowych szkodzi dobru sprawy, a jego komentarze mogą doprowadzić do nękania lub zastraszania świadków. Sędzia zwrócił się również do prawników polityka, aby uzgodnić termin pierwszej rozprawy.
Proces, dotyczący 34 zarzutów fałszowania oświadczeń i rejestrów firmowych, które w kwietniu usłyszał Trump w sądzie stanowym na Manhattanie, ma rozpocząć się w lutym lub marcu 2024 r. Dotyczy serii czeków dla byłego prawnika Michaela Cohena (57 l.) ukrytych w wydatkach Trump Organization. Adwokat miał otrzymać je w ramach zwrotu $130 tys., które przelał na konto gwiazdy porno Stormy Daniels (44 l.) w zamian za milczenie o jej romansie z byłym prezydentem.
Teraz prawnicy Trumpa chcą, by sprawą zajął się sąd federalny, skoro uznano, że dotyczy ona rzekomych naruszeń prawa wyborczego w trakcie kampanii w 2016 r. Adwokatka republikanina Susan Necheles (64 l.) zasugerowała także, że akt oskarżenia, nad którym pieczę sprawuje demokrata Alvin Bragg (50 l.), jest „motywowany politycznie”. Eksperci twierdzą, że chodzi o co innego – Trump poza demokratycznym Manhattanem mógłby liczyć na bardziej zróżnicowaną, a nawet bardziej przychylną ławę przysięgłych. – Jest bardzo mało prawdopodobne, aby ten wysiłek się powiódł – uważa jednak Rebecca Roiphe, profesor New York Law School.
Również w czwartek sędzia Lewis Kaplan (79 l.), który zajmuje się trwającym procesem pisarki E. Jean Carroll (81 l.) oskarżającej Trumpa o gwałt, wyznaczył na niedzielę ostateczny termin podjęcia decyzji, czy ten będzie zeznawał w sprawie. Polityk niespodziewanie w czwartek stwierdził, że prawdopodobnie zdecyduje się na opowiedzenie swojej wersji wydarzeń przed ławnikami.