Donald Trump (76 l.) w weekend rozgrzewał tłumy w Teksasie, gdzie wspierał republikańskich kandydatów przed listopadowymi wyborami. Dał też zwolennikom wskazówkę dotyczącą własnego startu w wyborach prezydenckich w 2024 r. - Startowałem dwa razy, wygrałem dwa razy – mówił. - Być może będę musiał to zrobić ponownie – dodał potem. Na razie jednak polityczne aspiracje byłego prezydenta przyćmić może ruszający właśnie kryminalny proces przeciwko jego firmie. W poniedziałek na Manhattanie rozpoczął się proces wyboru ławników, którzy osądzą zarzuty dotyczące podatkowych oszustw.
Prokuratorzy z Manhattanu zarzucają Trump Organization pomaganie niektórym członkom kadry kierowniczej w unikaniu podatku dochodowego od profitów pobieranych niezależnie od sowitych wynagrodzeń. Były to m.in. darmowe mieszkania, luksusowe auta czy finansowanie czesnego ich dzieci. Głównym świadkiem w procesie przeciwko imperium byłego prezydenta, który potrwać ma cztery tygodnie, ma być Allen Weisselberg (75 l.), jeden z najbardziej zaufanych menedżerów Trumpa, były dyrektor finansowy, znający różne tajemnice Trump Organization. 75-latek w sierpniu przyznał się do przyjęcia wartych 1,7 mln dol. korzyści, od których nie odprowadził podatku. Był wśród nich m.in. opłacony apartament na Manhattanie i auta dla niego i jego żony. Weisselberg za zeznania przeciwko firmie odsiedzi zaledwie pięć miesięcy i zapłaci 2 mln dol. zaległych podatków.
Sam Trump zapewne nie będzie nawet zeznawał w procesie, jednak w przypadku przegranej jego imperium może zubożeć o mln dol. kary i mieć problem ze zdobywaniem nowych kontraktów czy pożyczek. Większym ciosem dla polityka mógłby być kryminalny pozew prokuratora okręgowego Manhattanu, który bada działalność samego Trumpa. Prokurator Alvin Bragg od miesięcy powtarza jednak jedynie, że dochodzenie trwa, a decyzji o ewentualnych zarzutach brak.