Były prezydent USA zapowiedział swoim zwolennikom, że „nigdy nie zaprzestanie walki o prawdę” na temat przegranych przez siebie wyborów. - To zbrodnia stulecia – mówił do rozentuzjazmowanego tłumu Donald Trump i przez kilkadziesiąt minut wymieniał przypadki fałszerstw wyborczych, do których miało dojść w listopadzie.
Mniej więcej tyle samo czasu poświęcił na ostrą krytykę Joe Bidena. - W 2024 r. być może nie będziemy mieli już w ogóle kraju – stwierdził. Mówił, że administracja Bidena jest "totalną i kompletną katastrofą". „Przestępczość szybuje, nielegalni imigranci zalewają nasze granice (...) szkoły (...) są lewicowymi obozami indoktrynacji (...) Chiny, Rosja i Iran upokarzają nas. Biden niszczy nasz kraj na naszych oczach" – grzmiał z mównicy. Oskarżył Joe Bidena o „rozmontowanie obrony naszej pięknej granicy” i pozwalanie na upokarzanie innym państwom, które śmieją się z USA.
Sobotnie spotkanie z wyborcami jest pierwszym z planowanej serii. 3 lipca Donald Trump wystąpi na wiecu w Sarasocie na Florydzie.
