Zabójcze roboty miałyby być wyposażone w materiały wybuchowe. Jak stwierdzili urzędnicy, byłyby używane jedynie w ekstremalnych sytuacjach, jedynie przez wysokich rangą oficerów, gdy nie ma innej alternatywy, a życie funkcjonariuszy byłoby zagrożone. W zeszłym tygodniu ośmiu członków rady zagłosowało za, a trzech przeciw.
Na mocy nowego kalifornijskiego prawa mundurowi muszą bowiem sporządzać inwentarz sprzętu wojskowego oraz uzyskać zgodę od urzędników na jego posiadanie. Tak było również i w tym przypadku, jednak jedynie w San Francisco i Oakland publicznie poruszono wykorzystanie uzbrojonych robotów. Inicjatywa wywołała ogromny sprzeciw, a mieszkańcy i niektórzy urzędnicy wyszli na ulice.
– Nie ma mowy, że będę siedział cicho i pozwolę, aby tak niebezpieczna i lekkomyślna polityka jak ta została przyjęta i weszła w życie – powiedział Dean Preston (52 l.), członek Rady Nadzorczej, który zagłosował przeciwko środkowi.
Przeciwnego zdania był szef policji w San Francisco Bill Scott. – Żyjemy w czasach, w których niewyobrażalna masowa przemoc staje się coraz bardziej powszechna. Potrzebujemy możliwości, które pomogą uratować życie w przypadku tego typu tragedii w naszym mieście – stwierdził.
Miejska policja ma już tuzin robotów naziemnych, ale nigdy nie zostały one użyte do dostarczenia ładunku wybuchowego. Po raz pierwszy robota zabójcy użyto w 2016 r. w Dallas. Zabił on podejrzanego, który zastrzelił pięciu policjantów. Maszyny kilkukrotnie użyto również w Maine, choć tam nie pozbawiły nikogo życia.
W miniony wtorek, wskutek ogromnego sprzeciwu społeczeństwa, rada nadzorcza jednogłośnie wycofała swoją wcześniejszą zgodę. – Mieszkańcy przemówili głośno i wyraźnie: w naszym mieście nie ma miejsca dla zabójczych robotów policyjnych – powiedział po wtorkowym głosowaniu Preston.