Ślad po mężczyźnie zaginął, a śledztwo stało w miejscu przez ponad 40 lat. Dopiero w 2019 r. detektywi otrzymali wskazówkę, która doprowadziła do rozwiązania mrożącej krew w żyłach zagadki. 12 marca śledczy przekopali dom fryzjera Martina Motty (75 l.) znajdujący się przy 87-72 115th Street w Richmond Hill na Queensie. Tam znaleziono ludzkie szczątki.
Za sprawą testów DNA stworzono profil genealogiczny ofiary. Dzięki wysiłkom FBI, prokuratury i NYPD udało się potwierdzić, że szczątki należały do zaginionego prawie pół wieku temu weterana. Prokuratura, powołując się na zebrane dowody, stwierdziła, że motywem był rabunek. Motta rzekomo okradł weterana na kilka tysięcy dolarów, a następnie ugodził go w głowę. Jak przekazano, Seitz został rozczłonkowany i pochowany w ogródku fryzjera.
We wtorek prokurator okręgowa Queensu Melinda Katz ogłosiła, że Martin Motta przyznał się do nieumyślnego spowodowania śmierci. Mężczyzna ma usłyszeć wyrok 7 listopada. Grozi mu 20 lat więzienia.
– Za makabryczne morderstwo weterana I wojny światowej oskarżony wymykał się aresztowaniu przez ponad 46 lat. Teraz trafi do więzienia dzięki współpracy policji i Cold Case Unit – powiedziała prokurator.