Wyborcy z Long Island i części Queens mogą czuć się oszukani. Ubiegający się o mandat w Izbie Reprezentantów George Santos miesiącami przekonywał do siebie wyborców, przedstawiając się jako potomek uciekających przed nazistami ukraińskich żydów, posiadacz 13 nieruchomości, dyplomu Baruch College w Nowym Jorku i doświadczenia w pracy dla Citigroup i Goldman Sachs. Sześć tygodni po tym, jak 8 listopada młody zdeklarowany homoseksualista pokonał w wyborach demokratę Roberta Zimermana, „New York Times” i kilka innych tytułów nagłośniło nieścisłości w jego życiorysie. Jeszcze kilka dni temu Santos, ustami swojego prawnika, krytykował media za bezpodstawne ataki, ale teraz do wszystkiego się przyznał.
W rozmowie z „New York Post” 34-latek przyznał, że skłamał na temat ukończenia uczelni wyższej – nie posiada żadnego dyplomu. Potwierdził, że nie pracował dla krezusów finansjery, a jedynie dla firmy inwestycyjnej Link Bridge, która robiła z nimi biznesy. Choć na jego stronie kampanijnej przeczytać można było: „George Anthony rozpoczął pracę w Citigroup jako pracownik biurowy i szybko awansował na stanowisko zastępcy kierownika ds. aktywów w dziale nieruchomości firmy".
Santos potwierdził też informacje „Timesa” dotyczące jego rodziców, którzy urodzili się w Brazylii, a nie w rodzinie ukraińskich żydów. Przyznał, że nie posiada żadnej nieruchomości. – Mój grzech to upiększanie mojego CV. Przepraszam – powiedział w rozmowie z „New York Post”. – Jestem zażenowany i przepraszam, że ubarwiłem swój życiorys. (…) Zamierzam zrealizować obietnice, które złożyłem podczas kampanii – dodał.