Do pierwszego odkrycia doszło w listopadzie w prywatnym biurze prezydenta Penn Biden Center w Waszyngtonie, choć Biały Dom poinformował o znalezisku dopiero we wtorek. Doradca prezydenta Richard Sauber przekazał wówczas, że od tego czasu adwokaci współpracują z Archiwum Narodowym i Departamentem Sprawiedliwości. CNN poinformowało, że dokumentów było mniej niż tuzin, a niektóre z nich były opisane jako ściśle tajne. Sam Biden powiedział, że jest zaskoczony znaleziskiem i że współpracuje z departamentem.
W czwartek kraj obiegła kolejna informacja – po środowym przeszukaniu rezydencji w domu demokraty w Wilmington w Delaware znaleziono kolejną „niewielką liczbę dodatkowych dokumentów administracji Obamy-Bidena z klauzulami niejawności”.
Jeszcze tego samego dnia Garland ogłosił, że wyznaczył specjalnego doradcę do zbadania sposobu postępowania Bidena z poufnymi dokumentami. Został nim Robert Hur (50 l.), były prokurator USA mianowany przez byłego prezydenta. Chęć zbadania sprawy zadeklarował też Kevin McCarthy (58 l.), nowy spiker Izby Reprezentantów. – Amerykańskie społeczeństwo ma Kongres, który może uzyskać odpowiedzi – powiedział.