– Co cię skłoniło do wzięcia udziału w polskim „The Voice Kids”?
Natalia Kawalec: – Zawsze chciałam wziąć udział w takim konkursie, ale nigdy się nie układały daty mojego pobytu w Polsce i przesłuchań do tego programu. Aż tu nagle w czerwcu ubiegłego roku, kiedy byłam na wakacjach w Warszawie, był dzień przesłuchań. W programie można wziąć udział tylko do 15. roku życia, więc była to dla mnie ostatnia szansa. Byłam w ten dzień akurat chora i z obolałym gardłem stałam w długiej kolejce w upale przez osiem godzin, ale warto było.
– Urodziłaś się w Chicago, a mówisz dobrze po polsku...
– Uczyłam się polskiego i mówiłam w tym języku w domu od urodzenia. Idąc do amerykańskiej zerówki, nie mówiłam ani słowa po angielsku. Chodziłam do polskiej szkoły przy kościele św. Trójcy w Chicago od 3. roku życia. Jestem bardzo szczęśliwa, że miałam taką możliwość, bo poznałam tam niesamowitych nauczycieli. Uczyłam się tam polskiego, historii i geografii. Od ponad 10 lat tańczę w polskim zespole pieśni i tańca Lajkonik. Ta grupa artystyczna uczy nas polskości i naszych tradycji poprzez taniec, śpiew.
– Skąd masz muzyczny talent?
– Nie wiem po kim. (śmiech). Talenty rozdaje Pan Bóg, ja dostałam artystyczny i pragnę się nim dzielić z innymi. Niejednokrotnie się nad tym z rodziną zastanawialiśmy. Mój tata ładnie śpiewa, gra na gitarze. Jego krewni są trochę muzykalni. My jesteśmy bardzo wesołą rodziną, więc śpiew i muzyka w naszym domu są obecne od zawsze. Uczę się grać na pianinie od 5. roku życia, teraz lekcje pobieram u pani Beaty Migdal i od kilku lat lekcje śpiewu u Jade Maze. Grać na gitarze nauczyłam się sama, a gry na flecie poprzecznym uczyłam się w szkole, gdzie grałam w orkiestrze.
– Kto jest twoim idolem muzycznym?
– Mam ich wielu. Czesław Niemen, Alicia Keys, Jennifer Hudson, Adele, Whitney Houston, Natalia Kukulska, Cleo, Michał Szpak, Edyta Geppert, Lady Gaga i wielu innych wspaniałych wykonawców. Moim marzeniem jest, by zaśpiewać kiedyś z Lady Gagą, Alicią Keys i Adele. Mam nadzieję, że to marzenie się kiedyś spełni.
– Jak sobie radzisz z tremą?
– Towarzyszy mi ona zawsze, ale mobilizuje mnie przed występem, a kiedy jestem już na scenie, to znika. Wtedy liczy się tylko piosenka i żeby w niej jak najlepiej przekazać emocje utworu i treść.
– W kim masz największe oparcie?
– W moich kochanych rodzicach. Są najlepsi we wszystkim, zawsze mogę z nimi porozmawiać, podzielić się tym, co leży w moim sercu, i wiem, że zawsze mnie wysłuchają i zrozumieją. Wspierają mnie też moi młodsi bracia i dalsza rodzina i przyjaciele oraz znajomi. Tak naprawdę na każdym kroku spotykam kogoś, kto mi dobrze życzy. Jestem po prostu szczęściarą.
– Stany czy Polska są twoją ojczyzną?
– Cała moja rodzina pochodzi z Polski. Rodzice z Rzeszowa i tam mieszkają nasi bliscy. Nie możemy narzekać na samotność, niemalże w każdym zakątku Polski mieszka ktoś nam bliski. Polska jest moją ojczyzna, pomimo tego że urodziłam się w USA, to serce mam polskie. Ludzie mi mówią, że jestem bardziej polska niż niejedna Polka w Polsce. Coś w tym jest, bo w naszym domu zawsze było ogromne przywiązanie do Polski, do wiary, tradycji i historii.
– Masz jakieś niemuzyczne hobby?
– Tak. Kocham zwierzęta. Kiedy byłam malutka, to chciałam być lekarzem weterynarii. Uwielbiam konie, bardzo lubię pływać. Byłam w pływackiej drużynie szkolnej. Ten sport jest bardzo relaksujący.
– Sława ma też swoje ciemne strony, nie boisz się?
– Nie, bo zawsze będą sobą. Natalią ze swoimi wartościami, które są dla mnie najcenniejsze. Jestem przekonana, że jeśli jest się szczerym i prawdziwym w tym, co się robi, to się zawsze uda. Ludzie zawsze będą gadać i oceniać, taka ich natura. Żyję w prawdzie sama ze sobą i nie mam się czego bać.
Rozmawiała Marta J. Rawicz