Aż 26 remiz FDNY w NYC zostało zamkniętych w sobotę z powodu braków kadrowych, wzbudzając obawy o narażanie nowojorczyków na niebezpieczeństwo. To 7,6 proc. z wszystkich 341 jednostek w metropolii. Władze formacji uspokajały kilka dni temu, że bez szkód dla miasta są w stanie wstrzymać pracę około 20 proc. miejskich remiz. Mimo to głosy krytyki wobec opornych są wyraźne. Szef FDNY Daniel Negro przyznał w WNBC, że fala absencji strażaków jest „niedopuszczalna, sprzeczna z przysięgą składaną przed służbą i może narażać życie mieszkańców”.
Negro, podobnie jak władze NYC wzywa strażaków do szczepień. Odsetek zaszczepionych w piątek na koniec dnia wynosił jednak jedynie 72 proc. Lepiej jest w NYPD, gdzie zastrzyki przyjęło już 84 proc. z 55 tys. funkcjonariuszy. Jak poinfomował burmistrz Bill de Blasio (60 l.), w jeden dzień ten odsetek wzrósł o 4 proc. Wśród pracowników EMS to 84 proc. Słabiej wygląda to w departamencie oczyszczania, gdzie szczepionkę przyjęło 76 proc. pracowników. – Większość z 300 tys. pracowników głównych miejskich departamentów przyjęła szczepionkę – poinformował w piątek po południu de Blasio. Krytycy miasta, ale też sami urzędnicy, czekają na poniedziałek, kiedy znana będzie prawdziwa fala niedoborów w miejskich kadrach.
Małym sukcesem, choć chwilowym, może za to pochwalić się stan NY. Sąd apelacyjny w piątek utrzymał w mocy wydany przez władze stanu nakaz szczepień dla pracowników miejskich placówek zdrowotnych i opiekuńczych. Grupa pielęgniarek i lekarzy próbowała podważyć go, zarzucając, że w niewystarczający sposób chroni osoby odmawiające przyjęcia zastrzyku z powodów religijnych. Sąd Apelacyjny 2. Okręgu Stanów Zjednoczonych na Manhattanie odrzucił te argumenty, ale prawnik reprezentujący skarżących zapowiedział już odwołanie do Sądu Najwyższego. – Nowojorski mandat wymusza obrzydliwy wybór na nowojorskich pracownikach służby zdrowia: porzucić wiarę lub stracić karierę – tłumaczy mec. Cameron Lee Atkinson.