Bob Barnes nigdy nie liczył mil, które przejechał jako kierowca Ubera. Teraz, kiedy pokonana droga zależy tylko od jego mięśni - liczy. Ma już za sobą 7 tys. mil z liczącej ponad 15 tys. mil trasy, jaką wyznaczył sobie przez Amerykę.
W ubiegłym tygodniu, po 160 dniach podróży w czasie których przejeżdżał od 40 do 50 mil dziennie Barnes dotarł do Santa Fe, NM. Wcześniej przejechał przez stolice stanów wschodniego wybrzeża, po czym w Północnej Karolinie odbił na zachód. Będąc w Kalifornii zahaczył o Tijuanę w Meksyku, a teraz kieruje się znów na wschód, w drodze na Florydę. Stąd pojedzie do Ohio i dalej na zachód przez północne stany.
- Wystarczy o tym pomyśleć, potem wsiadasz na rower i jedziesz – powiedział w rozmowie z „New Mexican” Barnes. - To jak jazda przez bardzo dużą dzielnicę. A sam kraj staje się mniejszy, ponieważ go poznajesz.
Ekstremalny rowerzysta chce też przejechać Alaskę. Dopłynie tam promem z Kolumbii Brytyjskiej. Podróż zakończy na Hawajach, gdzie chce lecieć samolotem. Wyprawę życia finansuje ze zbiórki na GoFundMe. Nocuje pod namiotem, chyba że zaskoczą go burze śnieżne. Jego podróż można śledzić na profilu facebookowym Bibbery Travels.
