Republikanin Solomon Pena (39 l.) zdaniem policji stał za serią strzelanin w domach demokratycznych ustawodawców i urzędników z Nowego Meksyku, które miały miejsce w grudniu ub.r. i styczniu br. Zdaniem śledczych jego motywem była porażka, którą poniósł w ostatnich wyborach, przegrywając w 14. okręgu przeciwko urzędującemu posłowi stanowemu, demokracie Miguelowi P. Garcii (73 l.).
Funkcjonariusze przekazali, że Pena krótko po wyborach pojawił się w domach kilku urzędników z dokumentami, które miały potwierdzać jego zwycięstwo. Jak twierdził, wybory zostały sfałszowane. Krótko po niezapowiedzianych odwiedzinach rozpoczęła się tajemnicza seria strzelanin.
4 grudnia ktoś otworzył ogień w pobliżu miejsca zamieszkania komisarz hrabstwa Bernalillo, Adriann Barboa. Kilka dni później podobny los spotkał stanowego posła Javiera Martineza, a 11 grudnia strzały padły w kierunku domu komisarz hrabstwa Bernalillo Debbie O’Malley. 3 stycznia nieznani sprawcy ostrzelali dom senator Lindy Lopez (59 l.). Trzy kule przeszły przez pokój jej 10-letniej córki.
Policjanci i oddział SWAT aresztowali republikanina w poniedziałek. Zdaniem śledczych wynajął on bandziorów, by ci oddali strzały w kierunku domów demokratów. Zastępca komendanta Kyle Hartsock powiedział, że co najmniej pięć osób, w tym Pena, było zaangażowanych w strzelaniny, ale to republikanin był mózgiem operacji. Podczas jednej ze strzelanin miał nawet pociągnąć za spust osobiście, ale jego broń nie wystrzeliła.
– Ten rodzaj radykalizmu jest zagrożeniem dla naszego narodu – powiedział demokratyczny burmistrz Albuquerque Tim Keller (46 l.). – Wiemy, że nie zawsze zgadzamy się z naszymi wybranymi władzami, ale to nigdy, przenigdy nie powinno prowadzić do przemocy – dodał.