Protesty i zamieszki w NYC oznaczają wzrost zachorowań na Covid-19

2020-06-02 16:13

Nie mają maseczek, nie zachowują społecznego dystansu - protestujący w NYC mogą doprowadzić do kolejnego wzrostu liczby zachorowań na Covid-19. Ale burmistrz Bill de Blasio (59 l.) nie chce przekładać terminu otwarcia miasta.

Liczba przypadków koronawirusa w Nowym Jorku osiągnęła w niedzielę 200 547, czyli 654 więcej przypadków niż dzień wcześniej - poinformował Departament Zdrowia miasta.
W mieście umarło do tej pory w sumie 21 569 osób. Od soboty do niedzieli zmarło 57 kolejnych ofiar. Ale urzędnicy twierdzą, że w ich danych widać spowolnienie epidemii.
Nie wiadomo jednak, czy to nie chwilowy sukces. W Nowym Jorku, podobnie jak w innych częściach kraju trwają protesty po zabójstwie czarnoskórego Georga Floyda (46 l.), który zginął w Memorial Day z rąk policji. Protesty, nierzadko przeradzające się w zamieszki nie sprzyjają zachowaniu dystansu społecznego. Protestujący często nawet nie używają masek. A to grozi ponownym wzrostem zachorowań.
- Pomimo malejącej liczby hospitalizacji i śmiertelności w rejonie Nowego Jorku, jesteśmy nadal bardzo zagrożeni pandemią - powiedział dr Barun Mathema, profesor epidemiologii na Columbia University.
Pogrążony dziś w chaosie Nowy Jork ma rozpocząć otwarcie dla biznesu i handlu już za tydzień - 8 czerwca. Burmistrz Bill de Blasio (59 l.) nie chce i nie widzi potrzeby odsuwania tego terminu.
- Jeśli chodzi o wpływ protestów na nasze ponowne otwarcie, nie widzę żadnego - powiedział.
Jednak zagrożenie nową falą Covid-19 jest poważne. Dr Theodore Long, odpowiedzialny za program śledzenia kontaktów w mieście, wezwał wszystkich protestujących do wykonania testów na koronawirusa. Jego apel podchwycił rzecznik ratusza. - Każda osoba, która wzięła udział w proteście i martwi się o swoje zdrowie, może przejść test w jednym z ponad 150 naszych punktów testowych - powiedział.
Nowy Jork czeka najdłużej w USA na ponowne otwarcie po epidemii. Mieszkańcy i właściciele firm buntują się już przeciwko kwarantannie, bo zaczyna im brakować środków do życia. W mieście upadają firmy, restauracje i sklepy. Dlatego wszyscy ucieszyli się, kiedy w piątek gubernator NY Andrew Cuomo (62 l.) ogłosił dzień otwarcia. Przesunięcie go teraz na kolejny termin mogłoby wywołać kolejną falę społecznego niezadowolenia.
W niedzielę Cuomo zapowiedział również otwarcie gabinetów dentystycznych w całym stanie NY. Do tej pory zabiegi dentystyczne były możliwe jedynie w nagłych wypadkach.