Atmosfera w zatłoczonej sali sądowej była pełna napięcia, kiedy sędzia hrabstwa Oakland, Cheryl Matthews odczytywała wyrok. Wcześniej rodzice chłopca prosili o łagodne potraktowanie. Sędzia była jednak niewzruszona.
- Nie sądzimy ich jako złych rodziców – stwierdziła Matthews. - Oceniamy ich działania lub raczej ich brak, bo mogły zatrzymać ten rozpędzony pociąg. Oznajmiła, że wysoki wymiar kary w pierwszym procesie tego typu ma służyć jako czynnik odstraszający dla innych rodziców ignorujących problemy psychiczne swoich dzieci. Zaznaczyła, że rodzice dostali „wiele sygnałów” alarmowych dotyczących ich syna, lecz „nikt na nie nie odpowiedział”.
Ethan, który w momencie popełnienie zbrodni miał 15 lat, wziął z domu broń swojego ojca, schował ją do plecaka i poszedł do szkoły. Szkolny woźny nawet zażartował z wielkości i ciężaru jego bagażu, nie zajrzał jednak do środka. Chwilę potem Ethan otworzył ogień na szkolnym korytarzu. Jeszcze przed strzelaniną nauczyciele znaleźli w jego rzeczach rysunek broni i krwawiącego mężczyzny z podpisem „Myśli nie ustają. Pomóżcie mi. Wszędzie krew. Moje życie jest bezużyteczne”. Wezwany na rozmowę, stwierdził, że jest smutny po śmierci babci, a rysunek jest tylko ilustracją gry komputerowej. Psycholog stwierdził, że chłopcu pomoże przebywanie wśród rówieśników. Rodzice patrząc na rysunek nie zauważyli, że broń przypomina tę, którą James Crumbley kupił zaledwie cztery dni wcześniej. Nie powiedzieli też, że byli z Ethanem na strzelnicy. Po masakrze policja natrafiła na dziennik chłopca, w którym opisywał planowaną zbrodnię. „Chcę pomocy, ale moi rodzice mnie nie słuchają” – pisał.
Rodzice twierdzili, że nie zauważyli nic niepokojącego w zachowaniu syna. Trafią każde do innego więzienia. Ethan Crumbley odsiaduje wyrok dożywocia.