„Te śledztwa przeciwko mnie, są skierowane w rzeczywistości przeciwko wam” - mówił w sobotę na wiecu na terenach targowych pod Houston Donald Trump do tłumu swoich rozgorączkowanych zwolenników.
Na efekty nie trzeba było długo czekać. Prokurator hrabstwa Fulton w Georgii, Fani Willis (50 l.) badająca, czy Donald Trump próbował ingerować w wyniki wyborów w 2020 r., zwróciła się o pomoc do FBI. - Mój personel i ja nie poddamy się niczyim wpływom ani zastraszaniu w trakcie tego śledztwa - napisała Willis w liście do FBI i poprosiła federalnych o działania wywiadowcze, ochronę przez agentów i ocenę ryzyka dla budynku sądu okręgowego, w którym znajduje się jej biuro.
Czy prokurator Willis faktycznie powinna się obawiać ataku zwolenników byłego prezydenta?
- Jeśli ci radykalni, złośliwi, rasistowscy prokuratorzy zrobią coś złego lub nielegalnego, mam nadzieję, że będziemy mieli w tym kraju największy protest, jaki kiedykolwiek mieliśmy w Waszyngtonie, w Nowym Jorku, w Atlancie i gdzie indziej, ponieważ nasz kraj i nasze wybory zostały skradzione – mówił w Houston cytowany przez Willis były prezydent.
Postępowanie prowadzone przez Willis dotyczy nacisków, jakie Trump miał wywierać na sekretarza stanu Georgia Brada Raffenspergera (67 l.) w czasie przeliczania głosów w wyborach prezydenckich. Trump miał wtedy żądać „odnalezienia” kilku tysięcy głosów, których brakowało mu do zwycięstwa w tym stanie nad Joe Bidenem (80 l.).
Były prezydent w oświadczeniu z początku stycznia zaprzeczył jakimkolwiek oskarżeniom o naciski i stwierdził, że jego rozmowa z Raffenspergerem jest poza wszelkimi podejrzeniami.