O Pablo Villavicencio (35 l.) z Hempstead na Long Island zrobiło się głośno w czerwcu, gdy został zatrzymany przez strażników bazy wojskowej Fort Hamilton na Brooklynie, gdzie dostarczał pizzę. Wojskowi, którym okazał NYC ID, zażądali od niego drugiego dokumentu i wtedy odkryli, że w 2010 r. powinien opuścić Stany, więc przekazali go ICE. 35-latek spędził ponad miesiąc za kratami, zanim jego sprawa dzięki staraniom aktywistów i polityków trafiła przed sąd.
Sąd na Manhattanie odrzucił nakaz jego deportacji wytykając, że 35-latkowi próbowano odebrać prawo do skorzystania z wyznaczonej przez rząd ścieżki legalizacji pobytu. Mężczyzna wystąpił bowiem wcześniej o obywatelstwo jako mąż Amerykanki, z którą ma dwójkę małych dzieci.
Prokuratura, która na zlecenie rządu, mogła złożyć apelację od tej decyzji, o dziwo postanowiła odpuścić. Dlaczego? Nie wiadomo. Nicholas Biase, rzecznik rządowych prawników przyznał jedynie, że dokumenty apelacyjne były już wypełnione, ale w piątek rząd zrezygnował z ich złożenia.
– Rząd federalny przyznaje to, co już wiedzieliśmy: nie było absolutnie podstaw do zamykania pana Villavicencio i rozdzielenia go od bliskich – skomentował decyzję prokuratury gubernator Andrew Cuomo (61 l.).
Prokuratorzy odpuścili imigrantowi z Long Island
2018-10-08
19:17
Czyżby zwiastun odwilży? Dostawca pizzy i ojciec dwójki dzieci, którego zatrzymanie przez ICE oburzyło nie tylko mieszkańców Nowego Jorku, może pozostać na wolności i w spokoju starać się o legalizację pobytu w USA. Prokuratura federalna w ostatniej chwili zrezygnowała z odwołania od decyzji sądu, który nakazał wstrzymanie deportacji imigranta do Ekwadoru.