Jakie były początki twojej mundurowej kariery?
– Zaczynałem karierę zawodową w biurze szeryfa Essex County w New Jersey, tam pracowałem przez trzy lata. Następnie trafiłem do Irvington, NJ, gdzie do dzisiaj czuwam nad spokojem obywateli tego miasteczka. Przyjechałem do USA kiedy miałem 16 lat z miejscowości Dobczyce koło Wieliczki. Zawsze marzyłem, by pracować w policji i służyć ludziom. To był mój taki American Dream i spełnił się.
Po tym awansie zwolnisz zawodowe tempo, czy masz większe ambicje, na przykład zostać szefem policji?
– Za trzy lata przejdę na emeryturę, ale nie zamierzam na niej odpoczywać i jeździć na ryby. Myślę o startowaniu w wyborach na stanowisko szeryfa mojego hrabstwa, który jest wybierany przez obywateli. A później ubiegać się o stanowisko kongresmena.
Ambicje masz duże, a jakie kwalifikacje?
– Zacząłem się interesować polityką od zamachu terrorystycznego w Nowym Jorku na World Trade Center w 2001 roku. Jestem na bieżąco ze wszystkimi ważniejszymi wydarzeniami. Myślę, że zostając kongresmenem mogę bardzo dużo zrobić dla naszych rodaków mieszkających w USA. Stosunki z Polski USA układają się bardzo dobrze. Naszym rodakom zniesiono wizy przy wjeździe do Stanów, ale ciągle ośmiomilionowa polonijna społeczność nie ma w USA żadnej reprezentacji politycznej i bardzo mało się angażuje w politykę. Wiem, że będę właściwym człowiekiem na odpowiednim miejscu. Dzięki pracy w policji nabrałem umiejętności negocjacji i pracy zespołowej. Byłem między innymi negocjatorem w policyjnych związkach zawodowych w sprawie pensji policyjnych. Znam sztukę mediacji.
Wróćmy do twej pracy w policji, to bardzo niebezpieczna robota, boisz się, że kiedyś nie wrócisz do domu ze służby?
– Nie. Ja myślę bardzo pozytywnie. Każdego ranka przed wyjazdem do pracy czuje niesamowitą adrenalinę. I myślę sobie właśnie zaczyna się kolejny dzień, w którym zrobię coś dobrego dla innych. To mnie bardzo mobilizuje. Nigdy nie myślę, że może mi się coś stać złego w czasie służby. Jestem przekonany, że będę żył długo dla swoich ukochanych dzieci i nikt mi tego nie odbierze.
Praca policjanta jest też bardzo niewdzięczna, prawie nikt was nie lubi...
– Tak, bo na ogół kontakty z policją nie należą do najprzyjemniejszych często przynoszą stres. Nikt nie lubi jak się mu zwraca uwagę albo upomina czy daje mandaty. Każda interwencja może skończyć się dla policjanta śmiertelnie. Dla przykładu ja zatrzymuje w nocy samochód nie widzę, kto jest w środku i czy nie celuje do mnie z broni. A zanim wyjmę swoją broń w samoobronie muszę się sto razy nad tym zastanowić jakie będą z tego powodu konsekwencje. Każda, nasza nawet najdrobniejsza, interwencja z użyciem broni musi być przez nas szczegółowo opisana i uzasadniona w raporcie. I to chyba jest najtrudniejsze w naszej pracy, że stoimy na straży porządku a często mamy związane ręce. Za użycie broni policjant może być zawieszony w wykonywaniu swoich obowiązków.
A co przynosi ci najwięcej satysfakcji?
– Poza wcześniej wspomnianym czynieniem dobra i pomaganiem ludziom to rozwiązywanie zagadek kryminalnych. Ostatnio brałem udział w akcji złapania grupy przestępczej, która rabowała ludzi przez internet sprzedając im różne towary. W czasie aresztowania ich zarekwirowaliśmy duże ilości broni, którą skierowaliśmy do badań balistycznych i okazało się że była użyta w morderstwie i w dwóch innych przestępstwach. Jedną robotą rozwiązaliśmy kilka zagadek kryminalnych.
Co robisz kiedy nie łapiesz groźnych przestępców?
– Uczę się latania samolotem. Niedługo zrobię licencję pilota i będą latał. To moje wielkie marzenie i wyzwanie zarazem, a marzenia są to by spełniać.