Strażnicy Służby Parków Narodowych przyznają – to była niespotykana powódź. W poniedziałek z powodu ulew, ale też topnienia pokrywy śnieżnej rzeki płynące w pobliżu parku wystąpiły z brzegów. W poniedziałek poziom rzeki Yellowstone w Corwin Springs wynosił 13,85 stopy, czyli powyżej rekordowego poziomu 11,5 stopy z 1918 r. Nad ranem we wtorek rzeka Yellowstone w Billings przekraczała stan powodziowy i według prognoz miała osiągnąć 14,7 stopy.
Woda zalała całe połacie terenu, zerwała kilka dróg i porwała kilka domów oraz mostów. Setki innych budynków, zamieszkałych przez kilka tysięcy osób zostało podtopionych, a ich lokatorzy z miejscowości na północy parku zostali odcięci od świata. Służby parkowe i ratownicy z Montany ewakuowali prawie 10 tys. osób. Na szczęście nie odnotowano żadnych ofiar ani rannych.
Z powodu osunięć skalnych i wyjątkowo niebezpiecznych warunków zdecydowano o zamknięciu parku do odwołania. Południowa część może pozostać niedostępna przez tydzień, północna – nawet przez całe lato. – Nie będziemy znać terminu ponownego otwarcia parku, dopóki wody powodziowe nie opadną i nie będziemy w stanie ocenić zniszczeń w całym parku – przekazał Cam Sholly, kurator Parku Narodowego Yellowstone.