Były młody gracz ligi pobił drewnianym kijem bejsbolowym swojego niepełnosprawnego ojca, Michaela Martina (64 l.), wujka - Ricky Andersona (58 l.) oraz Barry`ego Swansona (62 l.), instalatora systemu alarmowego, który przebywał w tym czasie w jego domu w Corona.
Krwawą łaźnię odkrył kuzyn Martina, który zaalarmował policję. Policjanci zauważyli go w skradzionym pickupie Swansona dzień po zabójstwach. W pościgu Martin porzucił auto i włamał się do jednego z domów. Wyskoczył przez okno myśląc, że tak zgubi pogoń. Zanim został pojmany, stoczył jeszcze walkę z psem policyjnym.
Sąd nie miał wątpliwości, że jest winny. Mimo dowodów na problemy mentalne Martina, które zaczęły się, kiedy trafił do Rays w 2011 r. w pierwszej rundzie draftu do MLB. Wtedy pierwszy raz uderzył ojca w twarz i zaatakował matkę. Grał przez trzy sezony w pierwszym składzie Raysów, zanim został zwolniony w marcu 2015. To właśnie po odejściu z drużyny nastąpiły kolejne ataki na matkę. Dusił ją i groził, że potnie ją nożyczkami. Tak zeznał policji, zanim trafił na dwa dni do szpitala psychiatrycznego. Wypuszczony 17 września 2015 r. wrócił do domu rodzinnego, gdzie specjalista, na prośbę obawiającej się Martina rodziny, instalował właśnie system alarmowy...
Sąd zdecyduje teraz, czy skazać 27-latka na dożywocie czy karę śmierci.