Do zdarzenia, które kładzie się cieniem na karierze Amy DeGise (36 l.), doszło 19 lipca u zbiegu Martin Luther King Drive i Forrest Street w Jersey City. Jadąca nissanem radna uderzyła w przejeżdżającego przez skrzyżowanie Andy’ego Blacka (29 l.), dostawcę Ubera. Choć nie jest jasne, czy 29-latek nie przejechał na czerwonym świetle, DeGise, której uderzenie katapultowało go w powietrze, nie zatrzymała się, aby udzielić mu pomocy. Potwierdza to nagranie z momentu wypadku, które ujawniły po kilku dniach władze miasta.
Radna, która dopiero po sześciu godzinach od zdarzenia zgłosiła się na posterunek, w środę po raz pierwszy od wypadku pokazała się publicznie. Podczas sesji rady miasta wysłuchała blisko 100 osób, nie tylko radnych, ale i mieszkańców, którzy w oburzeniu wzywali ją do honorowej rezygnacji z dalszego pełnienia zdobytego po raz pierwszy mandatu. - Wierzę, że nasi wybrani urzędnicy powinni reprezentować to, co w nas najlepsze, nie tylko tutaj, kiedy piszemy nasze prawa, ale tam na zewnątrz, pokazując charakter naszej społeczności - powiedział radny David Ocampo Grajales, który jako pierwszy wezwał ją do odejścia.
DeGise mimo zalewu gorzkich słów powiedziała, że rozumie obawy, nie zgadza się z surowymi opiniami na swój temat i nie zamierza rezygnować. Stwierdziła, że chce poczekać na finał sprawy przed sądem i zasugerowała, że ona też poniekąd jest ofiarą, mówiąc, że ostatnie tygodnie to „najtrudniejszy, traumatyczny okres w jej życiu”. - Przeciwności losu sprawiają, że pracujemy ciężej. Do tych z was, którzy we mnie wierzą, dziękuję. A tym z was, którzy nie wierzą, dziękuję za to, że sprawiliście, że chcę być lepszym liderem - dodała.
Petycję wzywającą DeGise do rezygnacji podpisało na change.org do piątku już ponad 6600 osób.