Został trzecim najpotężniejszym człowiekiem w USA i zdołał pogodzić republikanów. Mike Johnson, wiceprzewodniczący Konferencji Republikanów w Izbie Reprezentantów w środowym głosowaniu zdobył 220 głosów, o trzy więcej od potrzebnego minimum. - To był wyczerpujący proces - powiedział Johnson w środę po przejęciu młotka od tymczasowego spikera Patricka McHenry;ego (48 l.). - Stojące przed nami wyzwanie jest wielkie, ale nadszedł czas na działanie i nie zawiodę was – zapowiedział.
Po trzytygodniowym paraliżu, bo tyle szukano następcy Kevina McCarthy’ego (58 l.), Kongres musi zająć się nowym budżetem. 17 listopada wygasa przyjęte prowizorium budżetowe. Elementem pakietu, na wniosek Joe Bidena (81 l.) ma być $105 mld na pomoc dla Ukrainy i Izraela oraz wsparcie CBP na granicy USA. Negocjacje i głosowania nie będą łatwe, bo kwestia wsparcia dla Kijowa wywołuje już jednak sprzeciw skrajnie konserwatywnych republikanów, a do tego skrzydła należy właśnie nowy spiker.
Johnson jest znany ze swoich antyaborcyjnych poglądów, homoseksualizm nazywa chorobą. Jest też wiernym sojusznikiem Donalda Trumpa. To on stoi za pozwami, które kwestionowały wyniki wyborów prezydenckich w 2020 r. - Jest niesamowitym przywódcą. Sprawi, że wszyscy będziemy z niego dumni – skomentował jego wybór Trump.
Nowy przewodniczący był czwartym kandydatem GOP do fotela spikera. Pierwszy Steve Scalise (58 l.) zrezygnował, drugi Jim Jordan (59 l.) stracił nominację po trzech nieudanych głosowaniach Izby, trzeci Tom Emmer (62 l.) wycofał kandydaturę.