Gubernator Florydy postawił wszystko na jedną kartę w pierwszych republikańskich prawyborach w stanie Iowa - wydał na kampanię gigantyczną kwotę $150 mln i odwiedził wszystkie 99 hrabstw. Nie pomogło - dostał o 30 proc. mniej głosów od Trumpa, który wciąż króluje w sondażach. Swoją decyzję o rezygnacji DeSantis ogłosił w nagraniu wideo w serwisie X. Poinformował, że poprze Trumpa. - Jest jasne, że większość republikańskich wyborców chce dać Donaldowi Trumpowi drugą szansę. (…) Ma moje poparcie, ponieważ nie możemy wrócić do starej republikańskiej gwardii, którą reprezentuje Nikki Haley - stwierdził. - Chociaż zdarzały mi się nieporozumienia z Donaldem Trumpem, jest lepszy od obecnie urzędującego Joe Bidena. To jasne” – podkreślił.
Sztab Trumpa wydał oświadczenie, w którym stwierdził, że były prezydent jest „zaszczycony” poparciem ze strony gubernatora. Trump wieczorem w Rochester, NH, zasypał go komplementami. - Chcę tylko podziękować Ronowi i pogratulować mu bardzo dobrej roboty – stwierdził. - Był bardzo łaskawy i mnie poparł. Doceniam to i nie mogę się doczekać współpracy z Ronem. To naprawdę wspaniała osoba - dodał, choć miesiącami nie szczędził ataków, nazywając gubernatora chociażby „Ronem DeSanctimoniusem”, czyli obłudnym i nielojalnym politykiem.
Jedyna już rywalka Trumpa, była ambasador USA przy ONZ Nikki Haley o rezygnacji DeSantisa dowiedziała się, gdy była w restauracji na wybrzeżu. - Mój Boże, jak czasy szybko się zmieniają – skomentowała. Według ostatniego sondażu przed wtorkowymi prawyborami opublikowanego w niedzielę przez CNN/University of New Hampshire Haley może liczyć na poparcie 39 proc. badanych. Były prezydent na 50 proc. DeSantisa wskazało zaledwie 6 proc. wyborców. Ten sam sondaż pokazał, że 62 proc. zwolenników DeSantisa jest gotowych zagłosować na Trumpa, podczas gdy tylko 30 proc. opowiedziałoby się za Haley.