Polski senior zginął przez pijanego kierowcę

2024-07-23 14:16

Bliscy i przyjaciele pożegnali w sobotę 20 lipca 76-letniego Zdzisława Klimentowskiego z Chicago. Nasz rodak, członek motocyklowego klubu Legacy MC, zginął w wypadku samochodowym spowodowanym przez nietrzeźwego kierowcę, z którym jechał przez Lake in the Hills na przedmieściach Chicago.

Zdzisław Klimentowski pozostawił w rozpaczy żonę Elżbietę oraz trójkę dzieci – Julię, Marka i Kasię. Opłakują go też jednak liczni przyjaciele z klubu motocyklowego Legacy MC, w którym działał. Tłumnie stawili się w piątek 19 lipca w Pietryka Funeral Home, gdzie odbyło się pożegnanie 76-latka, znanego jako „Komar”. Zdzisław Klimentowski został pochowany w sobotę na cmentarzu Maryhill w Niles.

- „Mój ‘Dziadku’ Komar, będzie za tobą tęsknić tak wiele osób. Twoja siła, determinacja, mądrość i miłość na zawsze pozostaną w naszej pamięci. Nauczyłeś każdego z nas tak wielu rzeczy, z których zawsze będziemy korzystać. Byłeś dla nas najlepszym wzorem do naśladowania. Kiedy brakowało cię na imprezie, wszyscy pytali „gdzie jest Komar?". Wiem, że duchem będziesz z nami na każdym wydarzeniu. Dalej będziemy żyć pełnią życia na co dzień, tak jak Ty to robiłeś. Będzie nam Ciebie brakowało. To nie jest pożegnanie, to jest do zobaczenia później” - napisała Nicole Golda na Facebooku.

Zarzuty w związku z doprowadzeniem do śmierci naszego rodaka usłyszał inny Polak - 40-letni Jakub Kakietek.

Mieszkaniec Huntley, IL, 1 sierpnia ma stanąć przed sądem, by odpowiedzieć za prowadzenie samochodu pod wpływem alkoholu i doprowadzenie do śmiertelnego wypadku. Według funkcjonariuszy z Lake in the Hills to on odpowiada za tragedię, do której doszło 13 lipca na Pyott Road w tej miejscowości. Tuż po godz. 5 pm jadący na północ volkswagen z Kakietkiem jako kierowcą i Klimentowskim na siedzeniu pasażera uderzył nieopodal skrzyżowania z East Oak Street w jadącego na południe nissana. Kierowca nissana z niegroźnymi obrażeniami trafił do szpitala. Kierowcę i pasażera volkswagena z wraku wydobyli strażacy z Algonquin-Lake in the Hills Fire Protection District. Niestety 76-latek już nie żył. 40-latek trafił do szpitala. Później został aresztowany i usłyszał zarzuty.

Nasi Partnerzy polecają