Policjant zabił Damiana po pijaku

2021-12-02 16:47

Policjant z Newark był pod wpływem alkoholu i rozmawiał przez telefon komórkowy, kiedy potrącił śmiertelnie pielęgniarza Damiana Dymkę (+29 l.). Twierdzi, że przez halloweenowy kostium wziął go za dzikie zwierzę.

Louis Santiago (25 l.), policjant z Bloomfield, NJ, był po kilku drinkach i podczas prowadzenia samochodu rozmawiał przez telefon komórkowy, kiedy śmiertelnie potracił pielęgniarza z Garfield, NJ, Damiana Dymkę. Do wypadku doszło około 3 am 1 listopada.

- Dymka miał na sobie kostium wilkołaka i szedł po nieoświetlonym poboczu autostrady - twierdzi adwokat policjanta Patrick Toscano, cytowany przez NJ Advance Media i dodaje, że Santiago początkowo wziął ofiarę za dzikie zwierzę. Adwokat nie zaprzecza, że jego klient wypił kilka drinków, zanim wsiadł za kierownicę, ale nie był w stanie upojenia.

Te tłumaczenia jednak prokuraturze nie wystarczyły. Policjant nie tylko nie wezwał pomocy do rannego, ale załadował go do swojego samochodu i zawiózł do domu. Tam matka, Annette Santiago (53 l.) kazała mu odwieźć zwłoki na miejsce wypadku, natomiast jego ojciec, który jest porucznikiem policji Newark, zawiadomił policje stanową, że jego syn poszkodował kogoś w wypadku.

Ostatecznie poza Louisem Santiago zarzuty usłyszała jego matka i Albert Guzman (25 l.), który feralnej nocy był pasażerem jego samochodu i pomagał przenosić zwłoki. Zostali oskarżeni o zbezczeszczenie ludzkich szczątków, utrudnianie śledztwa i manipulowanie dowodami. Samemu Santiago zarzucono wcześniej jazdę po pijanemu, ucieczkę z miejsca wypadku, lekkomyślne zabójstwo oraz takie same przestępstwa, jakie zarzucono jego matce i koledze.