Polak zabił i uciekł. Sprawiedliwość dosięgła go po 25 latach

2021-11-28 18:03

Młyny sprawiedliwości mielą powoli. Marek Josko (68 l.), który w ubiegłym roku został ekstradowany do Illinois z Przemyśla, po 25 latach od koszmarnego wypadku usłyszał wyrok w tej sprawie. Sąd hrabstwa Lake skazał go na 12 lat więzienia za spowodowanie po alkoholu śmiertelnej kraksy w Lake Forest. Zginął w niej 26-letni mężczyzna.

Wyrok w sprawie Polaka zapadł 17 listopada. Sędzia hrabstwa Lake, George Strickland, skazał Marka Josko na 12 lat więzienia w Departamencie Więziennictwa stanu Illinois. – Mówią, że sprawiedliwość opóźniona to sprawiedliwość odmówiona. Zamierzam dziś zapewnić, że tak się nie stanie – powiedział przed ogłoszeniem swojej decyzji sędzia Strickland, nawiązując do 25 lat, które upłynęły od koszmarnego wypadku.

Do kraksy, którą ma na sumieniu Polak, doszło nad ranem 9 grudnia 1995 r. na drodze nr 41. Jadący fordem Josko wjechał czołowo w auto jadącego w przeciwnym kierunku Dennisa Bourassa (26 l.). Mężczyzna zmarł na miejscu na skutek poważnych obrażeń głowy. Polak, który miał lekkie złamanie stopy, został aresztowany. Wykryto 0,19 promila alkoholu w jego krwi, gdy dopuszczalne stężenie wynosiło 0,08 promila. Polak wyszedł na wolność za kaucją i nie postawiono mu zarzutów, bo w sprawie toczyło się śledztwo. Niestety nie można go było zakończyć, gdyż Josko w międzyczasie uciekł do Polski – wsiadł w samolot do Warszawy i ślad po nim zaginął.

Prokurator stanowy hrabstwa Lake Michael Nerheim nie dawał jednak za wygraną. W 2014 r. skontaktował się z detektywem Markiem Sengerem z posterunku Lake Forest, który 10 lat wcześniej zatrzymał Joskę, i zlecił mu wznowienie śledztwa. Policjant poświęcił na to 6 lat i przy pomocy agentów FBI i polskich służb udało się ustalić miejsce pobytu Joski oraz ściągnąć go do USA przed oblicze sądu.

Marek Josko trafił do Illinois w czerwcu 2020 r. We wrześniu br. zakończył się jego proces. Ława przysięgłych po 2,5 godzinach obrad uznała go za winnego lekkomyślnego zabójstwa.