W sobotni wieczór, przy zaledwie 9 F, Waszyngton powitał trzy kolejne autokary z rodzinami szukającymi azylu w USA. Przywieziono je z Teksasu, przypuszczalnie w ramach kolejnego transportu organizowanego przez republikańskiego gubernatora Grega Abbotta (65 l.), którego biuro od kwietnia przewiozło na północ już 15 tys. osób. Z autokarów wypuszczono ich, symbolicznie – pod domem wiceprezydent USA. Zamiast Kamali Harris powitali ich przedstawiciele organizacji pomocowej SAMU First Response. Około 130 osób, w tym dzieci przewieziono do pobliskiego kościoła.
Wicerzecznik Białego Domu Abdullah Hasan nazwał podrzucanie autobusów „okrutnym, niebezpiecznym i haniebnym wyczynem" i przypomniał o chęci współpracy nad wypracowaniem kompleksowej reformy imigracyjnej.
Kompleksowych rozwiązań oczekuje też Nowy Jork. Dwupartyjna grupa miejskich radnych zaapelowała do Białego Domu i czołowych polityków o pomoc w sfinansowaniu opieki dla 30-tys. rzeszy azylantów w NYC. - „Koszty usług, które już kosztowały naszych podatników setki milionów dolarów, tylko rosną, ponieważ każdego dnia przybywa więcej autobusów migrantów. Zwracamy się do prezydenta o nazwanie kryzysu azylowego stanem wyjątkowym, aby FEMA mogła zwrócić Nowemu Jorkowi całość kosztów związanych z jego rozwiązaniem" - napisał w liście radny Robert Holden, D-Queens.