Poczekamy tygodnie na ostateczne wyniki

Amerykanie, jak co dwa lata, wybrali skład Izby Reprezentantów i jednej trzeciej Senatu USA. Po decydującym starciu okaże się także, kto zasiądzie na fotelach gubernatorów i prokuratorów generalnych. W niektórych stanach w dniu wyborów odbyły się się referenda, m.in. w sprawie aborcji i legalizacji marihuany.

We wtorek do godz. 12 pm, uwzględniając osoby biorące udział we wczesnym głosowaniu, do urn poszło 884 851 nowojorczyków, a zdecydowana większość z nich – bo ponad 245 tys. – zagłosowała na Manhattanie. Eksperci wskazują jednak, że decydujące w wyścigu mogą okazać się przedmieścia, a przez stan kontrolowany od lat przez demokratów może przejść czerwona fala. Odpowiedzialnymi za zmianę sytuacji mogą okazać się obecna sytuacja gospodarcza, rosnąca przestępczość i wątpliwości obywateli co do działań Joego Bidena (80 l.). Z sondażu Reuters/Ipsos opublikowanego w poniedziałek wynika, że prezydent może liczyć na poparcie jedynie 39 proc. Amerykanów.

Do poniedziałku w ramach wczesnego głosowania w całym kraju zebrano ponad 41 mln głosów. Zanim poznamy ostatecznych zwycięzców, musimy uzbroić się w cierpliwość, głównie ze względu na reguły obowiązujące w poszczególnych stanach.

Przykładowo w Georgii kandydat, by móc otrzymać mandat, musi uzyskać co najmniej 50 proc. głosów. Jeśli żaden ze startujących polityków nie osiągnie takiego wyniku, odbędzie się druga tura, którą zaplanowano na 6 grudnia. W niektórych stanach, w tym w Pensylwanii i Wisconsin, które są uważane za kluczowe, urzędnicy nie mogą rozpocząć sprawdzania kart do głosowania aż do dnia wyborów. Między innymi w Nevadzie, Waszyngtonie i Kalifornii brane są pod uwagę także głosy, które dotarły do lokali wyborczych drogą pocztową kilka dni po dniu wyborów, pod warunkiem, że zostały nadane najpóźniej 8 listopada. Oznacza to, że Amerykanów czekają tygodnie niepewności. Nowy Kongres ma zostać zainaugurowany 3 stycznia 2023 r.