Jeśli chodzi o noszenie maseczek, są równi i równiejsi. A konkretnie jest Mike Pence (61 l.) i są wszyscy pozostali. Wiceprezydent Stanów Zjednoczonych podobnie jak Donald Trump (74 l.) konsekwentnie odmawia noszenia zabezpieczenia na twarzy. Ostatnio republikański polityk zaliczył w związku z tym kompromitującą wpadkę. Wybrał się z wizytą do Mayo Clinic w Minnesocie, gdzie leczeni są między innymi pacjenci z koronawirusem. Jedną z podstawowych zasad bezpieczeństwa w tym szpitalu jest noszenie maseczki zarówno przez pacjentów i personel, jak i przez wszystkich odwiedzających to miejsce osób z zewnątrz. "Jeśli ktoś nie ma własnej maseczki, dostaje ją od nas" - zapewnia szpital. Jednak Pence podziękował za ten prezent i wszedł do kliniki z odsłoniętą twarzą.
Jak potem tłumaczył szpital, maseczka została wiceprezydentowi zaoferowana. Najwyraźniej bez skutku... Wpis na Twitterze, który o tym mówił, został zresztą później skasowany. Pence witał się z lekarzami i pacjentami niby nigdy nic. Jako jedyna osoba w okolicy z odsłoniętą twarzą wyglądał co najmniej dziwnie. Dziwne był też jego tłumaczenia. - Jako wiceprezydent USA jestem regularnie testowany na obecność koronawirusa, podobnie jak osoby z mojego otoczenia. Ponieważ nie mam wirusa pomyślałem, że wizyta w tym szpitalu to dobra okazja, by móv porozmawać z tymi badaczami i niezwykłym personelem medycznym, spojrzeć im w oczy i podziękować im - tłumaczy Pence. Faktycznie nie ma zbyt dużego doświadczenia z maseczkami, skoro wydaje mu się, że uniemożliwiają one patrzenie komuś w oczy.
Czytaj Super Express bez wychodzenia z domu. Kup bezpiecznie Super Express KLIKNIJ tutaj