Dane Biura Spisu Ludności (Us Census Bureau) przeanalizowało Center for Immigration Studies. Z jego analiz wynika, że liczba imigrantów mieszkających w USA sięgnęła w 2017 r. 44,5 mln, co daje 13,7 proc. wszystkich mieszkańców Stanów. To o 0,2 proc., czyli 800 tys. osób więcej niż w 2016 r. i najwięcej od 1910 r.
Według autorów raportu zmienił się też przekrój tej grupy. Większość z 9,5 mln osób, które osiedliły się w Stanach w latach 2010–2017 to Azjaci, którzy stanowią aż 41 proc. nowych mieszkańców USA. Spada liczba Latynosów, choćby mieszkańców Meksyku, którzy stanowili zaledwie 13 proc. osób przybyłych w tym czasie do Stanów.
To, co ucieszy zapewne prezydenta Trumpa, który dąży to ograniczenia sponsorowań, to poziom wykształcenia nowych imigrantów. Aż 45 proc. z nich ukończyło co najmniej college. Nowi przybysze coraz częściej osiedlają się też w mniej oczywistych okolicach. Zamiast Nowego Jorku czy Chicago wybierają m.in. południowe stany, np. Tennessee, gdzie liczba imigrantów wzrosła od 2010 r. o 20 proc.
Raport demografów ma jedną wadę – dane statystyczne nie obejmują nielegalnej imigracji, więc, jak twierdzą specjaliści, wyszczególnione w nim liczby powinny być wyższe. Zdaniem Jeffrey’a Passela populacja imigrantów w USA może wynosić nawet 3–5 proc. więcej, niż podane 13,7 proc.