Welcome Corps – to nazwa nowego programu, który w połowie stycznia uruchomiły amerykańskie władze. Zgodnie z jego zasadami grupa co najmniej pięciu osób mieszkających w USA może zostać sponsorem uchodźcy, jeśli uzbiera 2275 dol. na jedną taką osobę, przejdzie kontrolę przeszłości i określi plan pomocy przybyszowi. Przez kolejne 90 dni będzie miała też obowiązek wspierania go w osiedleniu w USA. Dłużej, bo aż dwa lata, trzeba opiekować się przybyszami sprowadzonymi do Stanów w oparciu o istniejące programy sponsorskie. Miesiąc temu prezydent Joe Biden (81 l.) zwiększył liczbę osób z Wenezueli, Kuby, Nikaragui i Haiti, które mogą zostać nimi objęte. Co miesiąc USA przyjmować mają 30 tys. obywateli tych państw.
Efekt tych zmian to zupełnie nowy czarny rynek. Nie brak już oszustów, którzy zaczęli podawać się za amerykańskich urzędników, oferując udział w programie i prosząc o pieniądze. U.S. Citizenship and Immigration Services ostrzega przed takimi praktykami i przypomina, że program jest bezpłatny. Pedro Yudel Bruzon (33 l.), ochroniarz z Hawany na Kubie, szukał w USA kogoś, kto wsparłby jego starania o azyl, kiedy trafił na stronę na Facebooku wypełnioną ofertami sponsoringu za nawet 10 tys. dol. Boi się, że padnie ofiarą oszustwa, nawet jeśli jakimś cudem udałoby mu się zebrać aż tyle pieniędzy. – Nie ma to nic wspólnego z byciem humanitarnym – mówił w rozmowie z Associated Press.
Zdaniem adwokatów pobieranie opłat za sponsoring nie jest niezgodne z prawem, niesie jednak ryzyko. Mecenas Leon Fresco przyznał, że to „szara strefa” i Stany Zjednoczone powinny wysłać zdecydowany komunikat przeciwko tej praktyce. Przypomniał, że podobne praktyki po uruchomieniu programu dla Ukraińców skłoniły rząd do opublikowania internetowego przewodnika o tym, jak wykryć i chronić się przed handlem ludźmi. USCIS twierdzi jednak, że „starannie sprawdza każdego potencjalnego sponsora poprzez szereg środków kontroli pod kątem oszustw i bezpieczeństwa”.
