To nie pandemia, to patologia! Kiedy tylko na rynku zaczęło brakować testów na koronawirusa, natychmiast pojawili się cwaniacy, którzy wiedzą, jak zarabiać na ludzkim strachu.
Federalna Komisja Handlu po przeanalizowaniu swoich baz danych stwierdziła, że Amerykanie są narażeni między innymi na oferty fałszywych zestawów do testów na COVID-19, które oferowane są w internecie. Ich ceny są zawyżone, ale nie tylko. Odsyłający testy do badań mogą nigdy nie doczekać się wyników. Co gorsza, jak ostrzegają śledczy, te które otrzymamy, mogą okazać się fałszywe.
Ale to tylko szczyt góry lodowej. Większym zagrożeniem jest działalność oszustów, którzy otwierają fałszywe punkty testowania. Proszą tam często o dane pacjenta, w tym numer ubezpieczenia, którego w legalnym punkcie testowym nie trzeba podawać. Niektórzy żądają numerów kart kredytowych czy innych osobistych danych.
- Podasz informacje o swoim koncie bankowym, a oszuści będą mogli na nie wejść i dosłownie je wyczyścić - powiedziała w rozmowie z ABC Claire Rosenzweig, prezes Better Business Bureau w Nowym Jorku. Biuro opublikowało w piątek ostrzeżenie o fałszywych stronach internetowych i mobilnych punktach testowych, które zbierają dane osobowe ludzi, pobierają od nich wymazy do testu, a następnie nigdy nie dostarczają wyników. Podobne ostrzeżenia wydały prokuratury generalne Oregonu, Nowego Meksyku i Illinois.
Nowojorska prokurator generalna Letitia James (64 l.) wszczęła dochodzenie w sprawie firmy medycznej CareCube, która pobierała od nowojorczyków opłaty za testy na koronawirusa. Pobierała je nielegalnie, ponieważ za testy płacą ubezpieczyciele państwowi i prywatni.
- Testy na COVID-19 są bezpłatne w punktach testowych prowadzonych przez stan Nowy Jork, a pacjenci są zachęcani do sprawdzania dodatkowych bezpłatnych opcji testowania w punktach testowych prowadzonych przez władze lokalne - przypomina Letitia James.