Osiem osób nie żyje, pięć rannych trafiło do szpitala po tym, jak niezidentyfikowany na razie sprawca otworzył ogień na terenie firmy FedEx w pobliżu lotniska w Indianapolis. Policja przybyła na miejsce tuż po 11 pm w czwartek, ale zanim dotarła do napastnika, ten popełnił samobójstwo.
Wśród ofiar szaleńca, który był uzbrojony w karabinek szturmowy, jest mężczyzna, który posiadał przy sobie broń i usiłował zapobiec tragedii. Zginął zastrzelony, zanim zdążył otworzyć ogień.
- Nadal próbujemy ustalić dokładną przyczynę tego incydentu - powiedziała rzecznik policji Genae Cook. Na razie wiadomo jedynie, że sprawca zaczął strzelać do przypadkowych osób na parkingu, następnie wszedł do jednego z budynków.
Dodatkowy dramat przeżyli członkowie rodzin pracowników FedEx, którzy zebrali się na wieść o strzelaninie w pobliskim hotelu. Nie mogli uzyskać informacji o stanie swoich bliskich, ponieważ firma zakazuje noszenia telefonów na terenie swojego magazynu. FedEx juz zapowiedział, że ponownie przeanalizuje zakaz używania komórek przez pracowników. Gubernator Indiany Eric Holcomb (53 l.) nakazał opuszczenie flag do połowy masztu.
To kolejne z serii masowych zabójstw w USA. W ubiegłym miesiącu biały mężczyzna zastrzelił 8 osób w trzech salonach spa w Atlancie, GA. Kolejne 10 osób zginęło w strzelaninie w supermarkecie w Boulder, Co. W samym Indianapolis była to trzecia masowa strzelanina w tym roku. W styczniu z rąk strzelca zginęło 5 osób, w tym kobieta w ciąży, a w marcu, w czasie kłótni domowej mężczyzna zastrzelił trzy osoby i dziecko.
Fala strzelanin wywołała reakcję prezydenta Joe Bidena (79 l.), który podpisał zarządzenia m.in. zakazujące przeróbek legalnie sprzedawanej broni, powodujących zwiększenie jej szybkostrzelności.