We wtorek i czwartek w sądzie na Manhattanie pojawiły się większe niż zwykle tłumy reporterów. Wszystko za sprawą Stormy Daniels, od której zależeć może dalsza kariera byłego prezydenta. 45-letnia gwiazda filmów dla dorosłych zeznawała jako świadek oskarżenia opowiadając o romansie z Donaldem Trumpem, do którego miało dojść w 2006 r. Prokuratura robiła co mogła, by przedstawić ją jako przedsiębiorczą kobietę, podkreślając jej opiekuńczość wobec córki i pracę przy produkcji filmów i teledysków również spoza branży porno. Obrońcy obrali inną drogę – cały czas próbowali odebrać jej wiarygodność, robiąc z niej kłamczuchę i szantażystkę, która próbuje zarobić na chwilowej sławie.
Daniels opowiedziała całą historię znajomości z Donaldem Trumpem, od ich poznania się na turnieju golfowym i zaproszenia na kolację w pokoju hotelowym, gdzie przyjął ją w piżamie. Opowiedziała o rozmowie, a potem o stosunku, który mieli odbyć, po tym jak wracając z łazienki zastała go w samych bokserkach na łóżku. Mówiła o tym, jak leżała na łóżku a on położył się na niej. Oszczędziła krytyki i szydery, którą wcześniej epatowała w prasowych wywiadach. Powiedziała, że po wszystkim Trump zasugerował, że wkrótce spotkają się ponownie i próbował ją pocałować. - Ręce trzęsły mi się tak mocno, że ciężko było mi się ubrać - wspominała Daniels.
Były prezydent ani razu nie spojrzał na Daniels. Kręcił za to głową i rzucał „bzdura”, za co został upomniany przez sędziego Juana Merchana. Donald Trump wychodząc z sądu we wtorek nazwał ten dzień „bardzo odkrywczym". Nie odniósł się bezpośrednio do zeznań Daniels, ale stwierdził, że sprawa prokuratorów „całkowicie się rozpada".
Mecenas Trumpa Susan Necheles wznowiła w czwartek krzyżowe przesłuchanie Stormy Daniels. Zarzucała jej zmianę szczegółów opowieści na przestrzeni lat. Naciskała też na nią, dlaczego zdecydowała się w 2016 r. wziąć $130 tys. za milczenie na temat jej rzekomego spotkania seksualnego z byłym prezydentem, zamiast zorganizować konferencję prasową. - Aby ujawnić tę historię - odparła Daniels.