Mowa o 3600 dzieciach i nastolatkach, którzy zostali ulokowani w dwóch federalnych ośrodkach. 2300 z nich znajduje się w Homestead na Florydzie, kolejnych 1300 w Tornillo w Teksasie. Oba ośrodki mogą funkcjonować bez licencji i nie spełniać obowiązujących powszechnie lokalnych i stanowych standardów, bowiem znajdują się na terenie należącym do rządu federalnego. Ośrodek w Teksasie należy do Customs and Border Protection i znajduje się tuż przy granicy, ten na Florydzie ulokowany jest na terenie byłego Labor Department Jobs Corps. W obu miejscach zatrudnione są setki pracowników, którzy nie przeszli żadnej weryfikacji. Czyli mogą wśród nich być osoby z historią znęcania się nad dziećmi albo nawet oskarżone o wykorzystywanie dzieci. Co więcej zatrudniane są też osoby z problemami psychicznymi. O ile rząd tłumaczy, że nie musi przeprowadzać „screeningu”, to aktywiści i działacze broniący praw imigrantów domagają się zmian, twierdząc, że jest to narażanie życia małych imigrantów na niebezpieczeństwo. Sal
Opiekunowie imigrantów poza kontrolą
2018-12-11
7:00
Niemal każda dorosła osoba pracująca w Ameryce z dziećmi – od niań, nauczycieli po trenerów – musi przejść stanową weryfikację. Sprawdzane jest choćby to, czy byli karani za znęcanie się nad dziećmi lub ich wykorzystywanie. Jak się okazuje, są wyjątki. Jak donosi Associated Press, nie dotyczy to pracowników dwóch ośrodków, w których umieszczono młodych imigrantów zatrzymanych na granicy.