Brat Polki z Radomia trafił do domu dziecka w Chicago. Pani Marta ma jedno marzenie. "Najpiękniejszy prezent na świecie"

2024-02-16 20:47

Marta Różalska (39 l.) z Radomia straciła ojca, potem matkę, która zostawiła ją jako kilkuletnią dziewczynkę i zamieszkała w USA. Wie jednak, że gdzieś za oceanem ma 28-letniego brata. Marzy, by go odnaleźć, a o pomoc prosi amerykańską Polonię.

Żyjący w Stanach 28-letni Kayo może być dla Marty Różalskiej jednym krewnym. 39-letnia radomianka wie jedynie, że zaraz po urodzeniu został odebrany jej matce i trafił do domu dziecka w Chicago. Marta zamieściła apel o pomoc na Facebooku, ale nie przyniosło to większych rezultatów. Postanowiła opowiedzieć nam historię, która może pomóc w poszukiwaniach.

Zaczęła się, kiedy jej mama, Dorota Berlińska, w 1986 r. wyjechała do USA, by załatwić sprawy związane z pogrzebem jej zmarłej mamy Agnieszki Łukaszewskiej. Kobieta mieszkała w Nowym Jorku przy DuPont Street, a Dorota postanowiła zostać w metropolii.

- Szybko się okazało, że moja mama była za bardzo imprezowa i ciotki ją po pewnym czasie wyrzuciły z domu. Będąc w USA matka nie utrzymywała ze mną, ani z tatą częstych kontaktów. Dzwoniła raz na rok, a czasem co 5 lat – opowiada nam Marta. - Miała zasądzone alimenty na mnie, kiedyś nawet dzwonili do mojego taty kilka razy z Interpolu, bo szukali jej. Potem co jakiś czas przychodziły listy ze stanu Waszyngton, gdzie zamieszkała z Polakiem, Ryszardem – dodaje.

Jak mówi Marta, ten związek miał być bardzo burzliwy. - Awantury i bójki były na porządku dziennym. Miał sprawy sądowe za to – mówi Marta. Jej matka w 1996 r. urodzić miała z tego związku chłopca, dała mu na imię Kayo. - Został zabrany do opieki społecznej, bo nie była go w stanie wychowywać, była alkoholiczką. Będąc w Stanach próbowała się leczyć, należała do grupy AA. W 2000 r., mieszkając już w Chicago, odwiedzała synka w ośrodku opiekuńczym, ale później zaczęła pić znowu - opowiada nam Marta.

Około 2009 r. Dorota została deportowana do Polski za używanie fałszywego prawa jazdy. Po powrocie do kraju, jak mówi Marta, próbowała uzyskać alimenty od córki, ale była pozbawiona władzy rodzicielskiej i nic nie uzyskała. Nie utrzymywała z Martą kontaktu. Zmarła około 9 lat później i, jak mówi Polka, piła niemal do swoich ostatnich dni. - Mam męża i dwójkę dzieci. Mój ukochany tatuś zmarł w 1999 r. Bardzo bym chciałbym odnaleźć mojego brata. Mam nadzieje, że on też mnie też szuka i ucieszy się że ma siostrę. 19 kwietnia mam 40. urodziny, odnalezienie brata byłoby dla mnie najpiękniejszym prezentem na świecie - kończy ze wzruszeniem Marta Różalska.