Tatyen (+14 l.) i Robert Baker (+12 l.) stracili życie w szopie przy domu rodzinnym w Melrose. Chłopcy zostali najpierw skatowani młotkiem, potem zabójca poderżnął im gardła, niemal obcinając głowy. Jak przypominała ABC First Coast News, ciała nastolatków w sierpniu 2020 r. znalazła ich matka, Sarah Baker. Kluczową rolę w śledztwie odegrała jednak matka Wilsona, Chrisy Adkins, która nagrała rozmowę z synem. Wtedy przyznał się do winy.
- Powiedziałam Markowi, że musi współpracować. Poddać się wykrywaczowi kłamstw i oczyścić swoje imię – zeznawała przed sądem matka zabójcy. - Wtedy wstał z łóżka i powiedział: „Mamo, nie mogę tego zrobić”, a ja zapytałam, czy skrzywdził te dzieci. I nieswoim głosem powiedział: „Tak, mamo, zrobiłem to” – dodała.
Z akt policyjnych wynika, że zarówno Wilson, jak i jego żona byli narkomanami. 32-latek miał skrupulatnie przygotowywać się do zbrodni. Mężczyzna wpierw twierdził, że zabił chłopców, ponieważ bał się, że rodzina zgłosi go i jego partnerkę do opieki społecznej, a później przekazał, że planował masowy mord na swoich bliskich. W innej wersji wydarzeń stwierdził, że chłopcy molestowali seksualnie jego córkę.
W październiku Wilson został uznany za winnego, a w piątek ława przysięgłych orzekła, że powinien otrzymać najwyższy wyrok.